jesień...



Jutro początek kalendarzowej jesieni i powolutku przystrajam dom na jej przyjście... owoce pigwowca (nie mylić z pigwą) rozkładam gdzie tylko się da - pachną piękniej niż niejedna świeca.  Choć i te ostatnie palę niemalże przez cały dzień i to w ilościach hurtowych, lubię ich miękkie światło, ten blask, który doświetla każdy kąt... W sklepie na literkę „B” wypatrzyłam pled w żółto – musztardowym kolorze. Jest świetnym uzupełnieniem do ubiegłorocznego szarego i „gwiazdkowego” z Iba Laursena...

fotel w nowym miejscu

Dzisiaj ze Stasiem z przedszkola wróciliśmy dłuższą drogą i przynieśliśmy ogromny bukiet topinabura.  Powiesiłam go na kuchennym krześle w lnianej torbie tak mi się spodobał efekt, że chwyciłam za aparat...


Nie chcę na siłę zatrzymać lata, każda pora roku ma swoje prawa i  muszę przyznać, że lubię jesień... Lubię to szuranie liści pod nogami, rozgrzewające herbaty, zupę z dyni i tartę cebulową (znów łasuch wychodzi ze mnie), lubię gdy ze spaceru wracamy z kieszeniami pełnymi kasztanów lub żołędzi.
Gdy później godzinami bawimy się nimi. Świetne są do nauki liczenia i literek, Bąbel układa z nich tor dla samochodów, lub są po prostu ładunkiem do przewożenia w ciężarówce...



Jesień to także deszcz i błoto, to  zimne poranki i wieczory... ale nie myślę jeszcze o tym, jeszcze nie teraz...




 pozdrawiam
Ania

Komentarze

  1. przepiękne ujęcia... też kupiłam sobie taki kocyk w B. - tzn. dwa kocyki, szare:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sandrynko :))
      dziękuję :))
      też myślałam nad szarym, ale jeden już przecież mam i tak mnie ta musztarda nęciła, kusiła, że uległam ;))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  2. cudnie masz! <3 bardzo podoba mi się ta donica! i akcenty żółtego jakże ładnie z jesienią się komponują :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu :)
      dziękuję :)
      nie uwierzysz, ale te doniczkę uratowałam od niechybnej śmierci przez potłuczenie... wypatrzyłam ja w ogrodowym składziku u Teściów i byli oni bardzo zdziwieni, że na widok czegoś takiego (tu pogardliwa mina) wydałam okrzyk zachwytu i miałam szybsze bicie serca ;))
      tak, chyba moja jesień w tym roku będzie żółta :))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  3. Aneczko widzę,że się rozręcasz bo pokazujesz szersze kadry swojego ślicznego domku:)))
    Topinambur uwielbiam, na łąkach mamy go mnóstwo, muszę sobie troszkę skubnąć do wazonu bo na Twoich zdjęciach mnie oczarował:))
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iluś kochana :)))
      dziękuję :)) dziękuję :))
      tak jakoś wyszło, że więcej widać ;) ... bo, jak pisałam wcześniej robiłam zdjęcia "makro" to tylko zbliżenia, teraz troszkę "szaleję"... mam w planach pokazać Wam duży pokój, który pełni funkcje naszej sypialni, jadalni, pokoju wypoczynkowego, czasem pokoju do pracy... :))
      topinambur zawsze o tej porze gości na naszym stole, ale tylko w wazonie, bo nie odważyłam się jeszcze na kulinarne eksperymenty z nim :))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  4. podobają mi się Twoje wnętrza, a zdjęcia zachwycające

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyto :))
      dziękuję :))
      jeśli chodzi o zdjęcia to wciąż się uczę, to wciąż metoda prób i błędów, ale cieszę się, że efekt Wam, że Tobie się podoba :))
      a domek, ja go po prostu lubię takim, jaki jest :)) i już nie podążam za modą, nie wszystko muszę mieć za wszelką cenę - wybieram z głową i tylko to, co będzie pasowało do całości... choć czasem szaleję, tak, jak dziś z tym pledem ;)) bo to już tak naprawdę 4, nie , 5 w mojej kolekcji ;))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Home :)
      dziękuję :))
      takie słowa sprawiają, że chcę i chcę bardziej :))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  6. Jakie piękne zdjęcia :) Cudowny musztardowy pledzik! i ten wielki kosz wpadł mi w oko :)
    Uściski Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Elle :))
    dziękuję :)) cały czas się staram i uczę pilnie - sprawdzam natężenie światła, itp. bzdety ;))
    a pledzik niemalże od pierwszej chwili wiedziałam, że będzie mój... tylko w pierwszym momencie ręka sięgnęła po szary, ale głos rozsądku przemówił "po co ci drugi niemal identyczny" ;))
    a kosz to prezent od Przyjaciółki kosztował naprawdę parę złotych w sieciówce TIGER SHOP i miał juz swój debiut na blogu:
    http://anne-homesweethome.blogspot.com/2013/04/kebuszki.html
    i zgodnie z ówczesną zapowiedzią mieszkają w nim pledy, by były zawsze pod ręką ;))
    pozdrawiam serdecznie w ten deszczowy pierwszy dzień jesieni (a miało być tak pięknie ;) )
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne klimatyczne zdjęcia ;-)...zachwycam się ;-)...ja chcę lata, a tutaj niestety jesień się nam zaczęła ;-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu :)
      dziękuję :))
      u nas dziś też deszcz od rana, mam nadzieję, ze to przejściowe ;)) ... żółte kalosze Stasia zawsze poprawiają mi humor ;))
      Olu, czy ja wysłałam do ciebie maila??
      nie mogę nic znaleźć w wysłanych, a jestem pewna, że wysyłałam...
      pozdrawiam i duużo uśmiechów ci przesyłam
      Ania

      Usuń
  9. Ślicznie u Ciebie A o błocie też staram się nie myśleć :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doroto :)
      dziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej :))
      kupiliśmy Stasiowi żółte kalosze i w nich żadne błoto nie jest straszne ;)) a dziś gdy szliśmy rano do przedszkola deszcz na widok naszych parasoli i uśmiechniętych twarzy przestał padać - tak twierdzi przynajmniej Bąbel :))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  10. Zachwycam się Twoją kompozycją kwiatów w torbie i myślę sobie, że zaklęte jest w nich jeszcze letnie słonće... bo czuję jak bije od nich ciepło.
    U mnie jesień zapukała chłodem, ale darowała jeszcze trochę słonecznych promieni pomiędzy kroplami deszczu.
    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Penelopo :))
      dziękuję :)) bo topinambur dla mnie to właśnie takie małe słoneczka na koniec lata i początek jesieni... bardzo je lubię :)) przesyłam Ci ich moc, te małe promyki by dzisiejszy (i nie tylko) dzień był słoneczny :)) przed chwilką sprawdziłam termometr i u nas tylko 3 stopnie na plusie... słoneczko bardzo poszukiwane ;))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  11. piękne zestawy kolorów! Koc jest genialny! A sklep na B. to ten, co myślę? :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Petro :))
      dziękuję :))
      kocyk jest niezwykle milutki w dotyku, ale cienki - idealny na te wczesnojesienne popołudnia ;))
      a sklep na literkę "B" to pewnie ten ;) z przesympatycznym kropkowanym owadem w logo ;)
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  12. Super kolorek ale ja chyba jestem opóźniona w modzie bo u mnie zagoscił w tym roku szary pledzik też ze sklepu na "B".:-). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicjo :))
      szary gości u mnie już od roku i wciąż zachwyca (kolor i kocyk oczywiście) i nie chciałam kupować drugiego niemal identycznego... w weekend byłam w IKEA i co zwróciło moją uwagę, ze niemal w każdym wnętrzu przez nich proponowanym był jakiś żółty mebelek i chyba stąd ten wybór...
      i ostatnio w Marksie & Spencerze mój wzrok przyciągnęły ciuchy w musztardowym kolorze - pięknie wyglądały na plakacie :)) choć to nie mój kolor w ubiorze, we wnętrzu w postaci drobiazgów podoba mi się ;))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  13. Piękne wnętrza :)
    Jak nie przepadam za żółty, to Twoje akcenty urzekają. Bukiet w torbie cudny. Wspaniałe kadry :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ŻÓŁTYM - zjadłam literkę, sorki :(

      Usuń
    2. Jolando :)
      dziękuję :))
      do tej pory z żółtym też nie było mi po drodze... teraz to dla mnie taka namiastka słońca i lata ;)) i tak naprawdę pewnie na tych dodatkach się skończy... zakochałam się w Twoim Mazurskim Siedlisku :))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  14. Piękne zdjęcia i aranżacja:) Koc w tym samym kolorze z wielkim uśmiechem przyniosłam do domu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasmatko :)
      dziękuję :)) bo ta "musztarda" (nie po obiedzie) to chyba najfajniejsza była ;))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  15. pierwsze słyszę o tych owocach, ale skoro są dobrą alternatywą dla świec, to koniecznie muszę wypróbować ;)
    A gdzie Ty kupiłaś swoje?
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M.Cappi tak naprawdę pigwowiec pachnie delikatnie - jak np. jabłko, ale gdy leży ich kilka/kilkanaście w "'zasięgu nosa" to jest to fajna alternatywa dla sztucznego aromatu świec... i często przechodząc obok owoców pigwowca po prostu podnoszę je i delektuję się zapachem ;)) i mam wrażenie, że jabłka ułożone z nim razem w wiklinowym koszyku przechodzą tym aromatem... pigwowiec japoński (często mylony z pigwą) to niewielki krzew mający wiosną czerwono-pomarańczowe kwiaty. Owooe na początku są zielone, później nabierają żółtej barwy, niemalże pomarańczowej... na surowo bardzo niesmaczny, ale świetny na nalewkę i konfiturę do herbaty (kwaśny ja cytryna). Często pigwowiec jest mylony z pigwą - drzewkiem, z owocami zbliżonymi do jabłka lub gruszki - też niesmaczny na surowo, ale z pigwy jest najsmaczniejsza konfitura jaka jadłam w życiu... często w sprzedaży można znaleźć pigwę np. z Hiszpanii, Turcji, itp... to jednak nie to... ja kupuję na allegro lub na warszawskich bazarkach od sadowników...
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję ...