Maj, ostatni jego dzień, a ja nie
pochwaliłam go ani jednym słowem. Maj cudownie pachnący miesiąc. Bzem, akacją i peoniami. Maj to szparagi,
rabarbar, pierwsze truskawki i młode ziemniaczki z koperkiem (i obowiązkowo
kefirem, który zastępuje zsiadłe mleko z dzieciństwa). W ostatnim poście
pisałam o zapachach, które kojarzą mi się z dzieciństwem. I chyba na starość
staję się sentymentalna, bo tęsknię do
takiej prostoty. Do ciszy za oknem i
zielonych łąk. Do czystych plaż.
Do tego by majówka to nie był tylko
grill. W Boże Ciało wybraliśmy się
wczesnym popołudniem nad Zalew Zegrzyński by choć przez chwilę skorzystać ze
słońca. Do koszyka zapakowałam truskawki, suszone jabłka, wodę i
„bułeczki-grzaneczki” jak Staś na nie mówi. I byliśmy jednymi z nielicznych bez
piwa, grilla i papierosów… Nie rozumiem jaka to przyjemność rozpalić grilla na
oczach setki ludzi, gdzie słyszysz bluzgi obcych, a zapach kiełbasy za 5,50 za
kilogram miesza się z zapachem papierosów? No nie rozumiem.
Powiecie, nie jesz
mięsa to marudzisz. I że grillowanie to nasz sport narodowy. A ja odpowiem, że
ostatnio współorganizowałam dwa grille
warzywno - serowe i że się da (tak naprawdę to było pół na pół, czyli co kto
lubi). Były burgery z buraka odgrzewane na grillu (ten dym podkręcił dodatkowo
smak) były szaszłyki z wędzonego tofu i pieczarki z twarogiem wędzonym. Były
też warzywa pieczone w foli. I wierzcie, nawet zatwardziałym mięsożercom smakowało.
W dwóch cudownych miejscach z cudownymi ludźmi, z dala od spojrzeń ciekawskich i smrodu papierosów. Powiecie, nie każdy ma
taką możliwość… ale to my sami dodatkowo wszystko utrudniamy. Dlaczego zanim
rozłożyliśmy koc musieliśmy posprzątać kapsle i pety. Dlaczego (wiem, jako
osoba niepaląca od zawsze NIGDY nie zrozumiem palaczy) ktoś rozkładając się obok
nie zapyta czy dym papierosowy nie będzie nam przeszkadzał? Tym bardziej, iż w
piasku bawi się dziecko. Tak, maj pachnie nie tylko bzem ale grillowaną
kiełbasą… Przepraszam za ten trochę
przydługi wstęp i nie na temat…
Tegoroczny maj to miesiąc zmian w naszym życiu.
Nie, nie takich dużych, spektakularnych, ale ważnych. Staś nauczył
się jeździć na 2 kołach i wypadł Mu pierwszy mleczny ząb (jedno i drugie
zdarzenie nie mają zupełnie związku ze sobą). A my cieszymy się naszych
balkonem. Wprowadziłam delikatne zmiany kolorystyczne do ubiegłorocznej wersji (klik). No i mam więcej kwiatów. W ubiegłym roku przez remont nie zdążyłam.
W tym roku
zaryzykowaliśmy i posadziliśmy dereń w formie piennej (to zamiast oliwki o
której marzę od dawna, ale nie wiem jak by przetrwała zimę) i krzak kaliny (nie
wiem, czy był to dobry wybór). Do tego krzaczek rozmarynu i pelargonia wybrana
przez Stasia. A nasza „choineczka” araukaria chyba świetnie się czuje na balkonie,
bo wypuszcza nowe gałązki. Brakuje mi oświetlenia – wymarzona girlanda z żarówek
wciąż czeka na liście „must have”, a w zasadzie ja czekam na taką, która nie
zrujnuje mojego portfela i będzie piękna - na grubym kablu, czarna, z
prawdziwymi żarówkami, nie plastikowa
podróbka. A tym bardziej, że nie mam na razie gdzie jej powiesić. Bo tak
naprawdę remont/ocieplanie bloków się nie skończył. Wciąż brakuje pleksy
oddzielającej nasz balkon od sąsiedniego. Dobrze, że mamy fajnych Sąsiadów!
Kiedyś pisałam, że kawę piję 2-3
razy do roku. Zupełnie, zupełnie
zapomniałam, iż latem to jeden z moich ulubionych napojów – mrożona kawa z
mlekiem. Na koniec podzielę się z Wami
moim ubiegłorocznym odkryciem – kawą parzoną na zimno. Do jej przygotowania nie
potrzeba zbyt wiele, a przede wszystkim
świetnie sprawdza się na wszelkich wyjazdach. Dlaczego? Czytając opis
zrozumiecie...
Potrzebujemy:
·
Kawa mielona ( o
ilości, proporcjach za chwilę)
·
Woda najlepiej źródlana lub filtrowana w ostateczności i przegotowana
·
Słoik, dzbanek, butelka, tudzież inne naczynie
·
Papierowe filtry, a jeśli masz to dodatkowo filtr
ceramiczny (lub plastikowy)
Proporcje 1:5
czyli 1 część kawy i 5 części wody.
Kawę mieloną zalewamy ZIMNĄ wodą i ostawiamy na minimum 8
godzin (najlepiej 12-24 godz.) . Jeśli mamy możliwość mieszamy od czasu do
czasu (ja zwykle robię to późnym popołudniem) a rano wystarczy ją
przefiltrować, dodać ulubione mleko, ew. kostki lodu, wodę i gotowe. Moja jest
z dodatkiem mleka orkiszowego. Zaręczam taka kawa jest pyszna i nawet
najpodlejsza mieszanka smakuje wybornie. Nie ma kwaśnego posmaku, a przygotowaną
esencję można do 3 dni przechowywać w lodówce – choć ja codziennie wieczorem
„nastawiam” świeżą. I ma nawet swoja nazwę. COLD BREW – pod takim hasłem
szukajcie jej w wujku Google. Czytałam, że można też tak przygotować herbatę zieloną
lub owocową. Tylko czas parzenia to minimum 24 godz. Przetestuję i obiecuję, dam znać.
Pozdrawiam
jeszcze majowo
Ania
Aniu pięknie u Ciebie :) Jestem ciekawa jak sprawdzi się dereń pienny w donicy. Na Oliwkę i ja mam ochotę ale cały czas myślę co z nią zrobię przez zimę, nie mam odpowiednich warunków. Jeśli mogę coś doradzić świetnie sprawdza się w donicy wierzba o srebrnych liściach Salix helvetica i trochę przypomina ukochaną Oliwkę. Kalina i u mnie zawita ale to już wiesz ;-) Buziaki
OdpowiedzUsuńAguś :)
Usuńdziękuję:) wiosna dam znać jak przezimował dereń - zdecydowaliśmy się na niego, bo podobno nie jest wymagający, ale zobaczymy... sprawdziłam w wujku Google - masz rację ta wierzba wygląda (prawie) jak oliwka ;) poszukam jej wiosną :) bo w tym roku już chyba nie chcę inwestować w roślinki, no może dokupię jeszcze hiortensje i lawendę :)
cieszę się, że zdecydowałaś się na kalinę :) :) :) "ja uwielbiam ją..." ;)
pozdrawiam serdecznie
Ania
Chciałbym w takim domu zamieszkać, przepiękne dodatki i wystrój zdecydowanie moje klimaty ^^
OdpowiedzUsuńŁukaszu :) witaj :) dziękuję i zapraszam na kawę :) :) :)
Usuńbardzo lubię naturalne materiały i w takich wnętrzach czuję się najlepiej... len, drewno, wiklina, szkło ... koralowiec niestety sztuczny, ale inny jest nie osiągalny (legalnie) :)
pozdrawiam serdecznie
Ania
pozdrawiam
Aniu prześlicznie na Twoim balkoniku, z przyjemnością można tam leniuchować i relaksować się, przy dobrej książce i pysznej kawce :) Zastrzeliłaś mnie tą robioną na zimno, nigdy o takim sposobie nie słyszałam i z wielką ciekawością wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńCo do grilla... nie mam nic przeciwko mięsku na nim robionemu, bo je uwielbiam ;))) tak samo jak nie mam nic przeciwko serom i warzywom. U mnie zawsze do mięcha jest ogrom warzyw i grillowanych i w postaci surówek i różne pyszne sosy, z mnóstwem ziół, które też u mnie są obowiązkowe :))
Pozdrawiam ciepło, Agness:)
Agness Kochana :)
Usuńdziękuję i zapraszam na kawę :) też na początku nie mogłam uwierzyć, że takie "coś" może dobrze smakować :) a później całe lato zamęczałam wszystkich taką kawą (w sumie nie mieli nic przeciwko) :)
Agness to nie tak, ze ja neguję mięso na grillu. Po prostu drażni mnie zapach w miejscach publicznych - nie liczenie się z innymi :) i chętnie poznam Twoje przepisy na surówki - tych nigdy za wiele :) i masz rację sos MUSI być :) nasz ulubiony to czosnkowy ;)
pozdrawiam serdecznie
Ania
Aniu, w wolnej chwili wrzucę post z suróweczkami, bo robię naprawdę sporo różnych, naprawdę je uwielbiam :) Tylko to chwilę potrwa, bo jakoś wcześniej nie wpadłam na pomysł, żeby zrobić im fotki, więc będę musiała nadrobić :)))
UsuńSosy czosnkowe kocham, pod każdą postacią , każdy rodzaj, ostatnio najczęściej robię z bazylią i oregano :))) A od dłuższego już czasu na 1 miejscu jest sos z curry.... pyyyycha... znasz ? Bardzo, bardzo polecam :)
curry powiadasz?? brzmi ciekawie i już uśmiecham się o przepis, bo curry uwielbiam - kiedyś obowiązkowo z piersią kurczaka dziś warzywne :) sos czosnkowy lubię najprostszy z najprostszych - czosnek+jogurt grecki+sól+cukier
Usuńi czekam na surówkowy post :)
dobrej nocki
Ania
Aniu z tych samych powodów, ja nie jeżdżę nad Jezioro Białe, bo wszędzie przekleństwa ,piwo i papierosy. Piekny balkon, ja juz mam paletę ,tylko muszę ją dociąć
OdpowiedzUsuńJaguś :) nie rozumiem jak można być takim egoistom, choć może to ja jestem samolubem, że wymagam ciszy i powietrza bez dymu ;) Ale fajnie, ze nie jestem osamotniona, bo czasem mam wrażenie, ze to walka z wiatrakami i czasem doskwiera mi opinia pieniaczki Nr 1 ;)
Usuńo to będzie się działo :) u nas w tym roku też nie obyło się bez ponownego przycinania -po ocieplaniu balkon zwężył się o 4 cm...
pozdrawiam cieplutko
Ania
Aniu, Twój balkon jak zawsze zachwyca.
OdpowiedzUsuńCo do grillowania, to najchętniej robimy go w ogrodzie mamy lub moich braci :) mam nadzieję, że za rok będzie już w naszym ogrodzie :)
Ja uwielbiam grillowane warzywa, szparagi, cukinię, paprykę a na deser polecam banany :) w skórkę wbijam całą masę goździków i układam na tacce aluminiowej, gdy skórka jest czarna banany są gotowe, wystarczy rozciąć skórkę i w gorącego jeszcze banana włożyć kawałki gorzkiej czekolady. Czekolada się rozpuści tworząc przepyszny deser :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Kasiu :) tego grillowania we własnym ogrodzie w przyszłym roku życzę Ci z całego serducha :) :) :) fajnie, ze spełnia się Twoje, Wasze marzenie :) :) i właśnie o to mi chodzi, grillujesz z Rodziną, Przyjaciółmi w fajnym, bezpiecznym miejscu i nikt Ci w gary nie zagląda ;)
Usuńa bananem to mnie zaintrygowałaś :) :) spróbuję następnym razem :)
pozdrawiam serdecznie
Ania :)
W końcu mam czas na przeczytanie postów. Co do narodowego grill sportu ;-)ZGODA ABSOLUTNA,zarówno co do kulturowej otoczki jak i samego grill menu. Żarówkowa girlanda wraz z kosztorysem -total 103,75 http://nakazdyhumor.blogspot.com/2015/11/wiecej-swiata-more-light.html KAWĘ wg. przepisu podam gościom w weekend. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKOSZTY wyłącznika do lampy= 4,50 ZŁ
Efekt końcowy bardzo, bardzo pozytywny;-)
Teresko :)
Usuńdziękuję :) :) :) o to jest cena nie rujnująca domowego budżetu :) pokażę M w końcu jest z wykształcenia elektrykiem :) ale to dopiero pod koniec czerwca lub w lipcu, bo teraz to się będzie bawił w wojnę ;) nie wiem, jak przeoczyłam ten post u Ciebie :)
a kawę polecam :) moi letni goście, gdy mieli pić ją po raz pierwszy robili dziwne miny, ale później chwalili ;) teraz testuję różne mleka i świetnie smakuje z orkiszowym. Kiedyś koleżanka z Londynu przywiozła mi taki fajny napój - ni cholery nie mogę sobie przypomnieć jego nazwy- i podobnie smakował :) kawę można podać z bitą śmietaną - można do ubijania dodać szczyptę cynamonu i gałki muszkatołowej jak ktoś lubi takie smaki lub na koniec polać zmiksowanymi truskawkami ;)
pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję :)
i trzymam kciuki za remont :)
Ania
znalazłam :) - męczyło mnie to od chwili gdy spróbowałam mleka orkiszowego :) smakuje podobnie do Horlicks'a
Usuńhttp://www.horlicks.co.uk
pozdrawiam
Śliczny balkonik, mały ale bardzo klimatyczny widać że włożyłaś w nie całe serducho, pozdrawiam serdecznie Kamila
OdpowiedzUsuńwitaj Kamilo :) dziękuję :) balkon to ponownie nasz ulubiony "trzeci pokój", choć deszcz często krzyżuje nasze plany...
Usuńa wiesz, ze balkon nie jest taki mały, no porównując z niektórymi to jest ;) ale ten kąt to tak naprawdę 1/3 całego balkonu. Drugiej strony nie pokazuję (tej z kwiatami) bo brak pleksy zaburza proporcje, po drugie zrobiliśmy z Sąsiadami tymczasowe przepierzenie z kartonu by Ich piesek nie odwiedzał nas tak często :) co prawda nie mamy nie przeciwko wizytom Lucky'ego, ale Małgosię to krepuje, że Lucky wpada tak bez zapowiedzi ;) więc druga strona będzie miała swój debiut po zamontowaniu białej pleksy (jedyny dobry pomysł zarządu naszej wspólnoty ;) ) - będzie świetnym tłem dla roślin... na tym zdjęciu z donicami widać, gdzie będzie zamontowana ;) a gdy trzeba (no czasem trzeba) to mieści się jeszcze suszarka z praniem :)
ale cudny ten Twój przelicznik kulinarny :) :) :)
pozdrawiam serdecznie
Ania
przepięknie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńABily :) :) :)
Usuńdziękuję :) i choć niedoskonałe, bardzo lubię te nasze cztery kąty :)
pozdrawiam serdecznie
Ania
No no Aniu, z tą kawą to mnie zastrzeliłaś :) Jeszcze takiej nie piłam :)
OdpowiedzUsuńMusze tylko zakupić filtry i spróbuję :)
Balkonik super! Aż się chce wprosić na taką kawę na TAKIM balkonie :)
Ściskam mocno :))
Madziu :) a cieszę się, że mogłam Cię czymś zaskoczyć :) gdy w ubiegłym roku przeczytałam o tej kawie od razu postanowiłam spróbować, bo lubię eksperymentować (czasem są to też próby nieudane niestety) i sprawdzić :) i to był strzał w 10 (à propos strzelania ;) ) nie ma tej cierpkości, która zazwyczaj mi w kawie przeszkadza...
Usuńdodam tylko, że lepsza jest kawa grubo mielona - lepiej się ją filtruje :)
a jeśli będziesz następnym razem przejeżdżała przez Legionowo to zapraszam nie tylko na kawę :)
buziaki
Ania
pierwsze, co się rzuca w oczy, to zdjęcia: niesamowicie klimatyczne, cudowne! maj był dla mnie także miłym miesiącem :)
OdpowiedzUsuńKarolinsss :) dziękuję :) :) :) podglądam Twoje zdjęcia i Twoje słowa to ogromny komplement dla mnie :) dziękuję :)
Usuńmaj był cudowny, a teraz bardzo trudny czerwiec przede mną... ale nie chcę jeszcze myśleć o tym, jeszcze nie teraz...
pozdrawiam serdecznie :) :) :)
Ania
Ach ten maj :-)
OdpowiedzUsuńNie jestem kawoszem ale Twoja wersja mnie zaintrygowała - spróbuję :-)
Pozdrawiam serdecznie
Dorotko :) :) :)
Usuńpolecam tę kawę z czystym sumieniem :) zaskocz Przyjaciół i znajomych tak podaną kawą mrożoną :) jestem ciekawa Twojej i ich reakcji :) :):)
maj był piękny, pachnący i prawie bez objawów alergii u Bąbla ;) a teraz ciężki czerwiec przede mną... jak w jednej chwili wszystko potrafi się zmienić - kilka słów i świat staje na głowie... ale nie chcę o tym pisać jeszcze nie... (bo myśleć nie przestaję)
pozdrawiam serdecznie
Ania
Ciekawy sposób na kawkę, którą pijam namiętnie. Nie wiedziałam, że zaparzy się w zimnej wodzie. Twoje przemyślenia na temat kultury grillowania i ogólnie korzystania z przestrzeni publicznej przez innych podzielam i ubolewam tak samo. A Twoją choineczkę to skradłabym od razu, ja swoją zmarnowałam na balkonie - uważaj na słońce. Pozdrowienia przesyłam.
OdpowiedzUsuńHolly :) :) :) :)
Usuńspróbuj proszę i koniecznie napisz, jak wrażenie :) mi najbardziej smakuje taka 12-godzinna :)
szkoda, że często jesteśmy takimi egoistami, że wszystko musi być tu i teraz nie myśląc o przyszłości naszej i naszych dzieci... ale jako (prawie) optymistka wierzę, że to się zmieni :) że lasy będą czyste, a osiedlowe chodniki wolne od psich kup (to moja następna bolączka!)
dziękuję za ostrzeżenie o słoneczku - na wszelki wypadek przestawiłam ją i choć teraz wtopiła się w zieleń kaliny, rozmarynu i pelargonii to stoi w półcieniu i chyba dobrzej jej tam :)
pozdrawiam serdecznie
Ania
lubię do Ciebie zaglądać
OdpowiedzUsuńKasia
Kasiu :)
Usuńdziękuję :) :) :) bardzo mi miło :) :)
pozdrawiam serdecznie
Ania
Kawa, to mój jedyny i najbardziej ulubiony nałóg!
OdpowiedzUsuńTakiej jak Twojej wersji na zimno nigdy nie próbowałam... Muszę to nadrobić.
Serdeczności!
Stworzyłaś uroczy klimat na balkonie sprzyjający relaksowi z pyszną kawą, oczywiście ten przepis jest dla mnie nowością i z chęcią wypróbuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Marta
Fajny pomysł
OdpowiedzUsuńPięknie jest u Ciebie na balkonie :) Również nie rozumiem ludzi, którzy śmiecą albo nie liczą się z tym, że palą obok innych osób. Ale są też tacy, którzy posprzątają po sobie i odejdą od kocyka w ustronne miejsce na papierosa :) Dzięki takim osobom nie tracę wiary w ludzi.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą już jest lipiec, czekam z niecierpliwością na posty :)