„Co to jest?” zapytacie pewnie.
Przeglądając dokładnie stronę, skąd
pochodzi projekt mojego wymarzonego domu natrafiłam na taką właśnie zakładkę. I od razu
przypomniały mi się wakacje u Babci na wsi. Beztroskie dzieciństwo, maliny
prosto z krzaka, staw z kaczkami, króliki, które karmiliśmy liśćmi akacji i
letnia kuchnia właśnie.
Znajdowała się w budynku gospodarczym, panował w niej przyjemny chłód, lub wręcz przeciwnie było okropnie gorąco gdy pyrkał rosół na niedzielny obiad, lub Ciocia smażyła pączki na nasz przyjazd. Było to bardzo wygodne rozwiązanie, bo zapach tłuszczu nie roznosił się po całym domu. W letniej kuchni czekał też na nas dzbanek zimnego kompotu agrestowego. Nie spotykam teraz letniej kuchni u swoich znajomych – właścicieli domków jednorodzinnych. W czasach świetnych okapów, pochłaniaczy i wentylacji takie pomieszczenie wydaje się być zbędnym luksusem. Ale czy na pewno? Przeglądając projekty zauważyłam, iż letnia kuchnia to teraz piękny budynek, który może stanowić ozdobę niejednego ogrodu. Często przeszkolony, z tarasem lub werandą, na których może toczyć się życie rodzinne. To tu można urządzać spotkania z przyjaciółmi, bo w takiej kuchni zmieści się i ogromny stół. No i bez wyrzutów sumienia można mieć 2 (a nawet więcej) serwisy obiadowe. Ten letni chociażby w odcieniach niebieskiego jak ulubiona porcelana Green Gate.
Znajdowała się w budynku gospodarczym, panował w niej przyjemny chłód, lub wręcz przeciwnie było okropnie gorąco gdy pyrkał rosół na niedzielny obiad, lub Ciocia smażyła pączki na nasz przyjazd. Było to bardzo wygodne rozwiązanie, bo zapach tłuszczu nie roznosił się po całym domu. W letniej kuchni czekał też na nas dzbanek zimnego kompotu agrestowego. Nie spotykam teraz letniej kuchni u swoich znajomych – właścicieli domków jednorodzinnych. W czasach świetnych okapów, pochłaniaczy i wentylacji takie pomieszczenie wydaje się być zbędnym luksusem. Ale czy na pewno? Przeglądając projekty zauważyłam, iż letnia kuchnia to teraz piękny budynek, który może stanowić ozdobę niejednego ogrodu. Często przeszkolony, z tarasem lub werandą, na których może toczyć się życie rodzinne. To tu można urządzać spotkania z przyjaciółmi, bo w takiej kuchni zmieści się i ogromny stół. No i bez wyrzutów sumienia można mieć 2 (a nawet więcej) serwisy obiadowe. Ten letni chociażby w odcieniach niebieskiego jak ulubiona porcelana Green Gate.
Przeglądając te projekty wiem
jedno, każdy znajdzie coś dla siebie. Mnie przypadły do gustu dwa projekty,
dwie kuchnie. Różnią się praktycznie wszystkim, ale obie świetnie czułyby się w
sąsiedztwie mojej „stodoły”
Pierwsza to mała kuchnia z
powierzchnią użytkową ok. 11 m² , ale
dużym piecem chlebowym (lub wędzarnią). Mieści się w niej także spora kuchenka,
lodówka no i ogromny zlew (może ceramiczny?). Jest też sporo miejsca do
przygotowywania posiłków. Jej atutem jest ogromny zadaszony taras. Już widzę
jak oplatają go łodyżki dzikiego wina. Wypełnia gwar i śmiech – to my z rodziną
lub przyjaciółmi opowiadamy co nas ostatnio spotkało, kłócimy się, czy ulubiona
zupa pomidorowa to ta z ryżem czy makaronem (tak na marginesie ja najbardziej
lubię z ziemniakami), pijemy czerwone wino i słuchamy świerszczy. Mała, ale bardzo urokliwa.
EXTRADOM Projekt kuchnia letnia |
Druga jest zupełnie, zupełnie
inna. Ten niepozorny wydawałoby się budynek skrywa pokój dzienny z aneksem kuchennym,
małą sypialnią, łazienką, dodatkowym pomieszczeniem gospodarczym i ogromnym
tarasem. Wspaniały! Latem można urządzić tam np. letnie biuro
lub pracownię z pięknym widokiem na
ogród. A i najazd licznej rodziny nie byłby kłopotliwy, bo można ją wykorzystać
także jako domek gościnny. No i ta mała
łazienka ma okno! Marzę o oknie w łazience od lat i chyba dlatego takie rozwiązania architektoniczne mnie zachwycają. A w pomieszczeniu gospodarczym (oznaczonym na
planie Nr 2) można urządzić np. małą spiżarnię.
EXTRADOM Projekt KL14 Kuchnia letnia |
Na tarasie proponuję ustawić
donice ulubionym ziołami i obowiązkowo z
maciejką. Czy ktoś jeszcze sieje maciejkę? To moje kolejne wspomnienie z
wakacji u Babci – wieczorny zapach maciejki. I czegóż więcej do szczęścia potrzeba? Wspólne
chwile na tarasie, zapach drożdżowego ciasta i kompot agrestowy. Chciałabym,
naprawdę bardzo bym chciała by Staś miał takie wspomnienia, bo ja tak pamiętam
moje dzieciństwo. Bez poszukiwania pokemonów i fb. Za to z grupą innych
dzieciaków i zabawą od rana do wieczora. Gdy prosiliśmy „jeszcze 5 minut”, a
wieczorem liczyliśmy zadrapania, siniaki i z głową pełną pomysłów na jutro
kładliśmy się spać. Taki mały niepozorny domek, a tyle wspomnień. O przepraszam
on nie jest niepozorny! Ta kuchnia letnia ma prawie 37 m². Tyle,
ile niejedna kawalerka lub dwupokojowe mieszkanie. I wierzcie mi, gdybym już teraz
budowała dom na pewno w swoich planach uwzględniłabym „letnią kuchnię”. Nie
wiem czy byłaby ona taka jak w pierwszym czy drugim projekcie. Tego naprawdę nie
wiem. Pewnie zależałoby to od naszych możliwości finansowych, projektu domu
itp. ale byłaby na pewno.
pozdrawiam
Ania
Przypominam Wam Kochani o konkursie z marka L'Occitane - jeszcze do poniedziałku czekam na Wasze pachnące latem komentarze.
A następny post będzie w kolorze musztardowym i już dziś Was serdecznie zapraszam.
Rzeczywiście w większości gospodarstw była letnia kuchnia,niekrępujące pomieszczenie,gdzie panował swojski rozgardiasz,nie przejmowano się pochlapaną podłogą,chodziło się w klapkach lub boso,jadało na dworze,pojadało bób,czereśnie,łuskało młody groszek.Ha, pamiętam, bo spędzałam wakacje u dziadków.Projekty fajne, szczególnie ta pierwsza, trochę w rustykalnym stylu.
OdpowiedzUsuńPzdr,
Jolka
Jolu :) witaj :)
UsuńPrawda, że fajny pomysł z tą letnią kuchnią? Choć jak wspominam o tym znajomym to robią ogromne oczy, bo nigdy o czymś takim nie słyszeli. Po zastanowieniu się przyznają mi rację, iż taki dodatkowy letni kąt przydałby się, oj przydał. Jak tak teraz "dzielę" znajomych wg regionu pochodzenia, to Ci z Wielkopolski znają i pamiętają z dzieciństwa letnie kuchnie :)
pozdrawiam serdecznie
Ania
Jako nastolatka spędzałam wakacje u Babci mojej koleżanki na wsi w Wielkopolsce i pamiętam letnią kuchnię. Lubiłyśmy się tam zakradać i podjadać czerwone porzeczki przygotowane na dżem (zasypane w cukrze stały w dużej emaliowanej misce i bardzo kusiły). Tam też zawsze pachniało plackiem drożdżowym i stało zsiadłe mleko - do dziś pamiętam te kamienne garnczki i mleko, które kroiło się i nakładało łyżką - jakże inne od tego z mleka ze sklepu, które nastawiała moja mama . No i nie ma porównania z tym, co teraz można kupić w sklepie. Fajny pomysł. Ten pierwszy chętnie widziałabym w swoim (przyszłym) ogrodzie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kasia
U mojej babci też była letnia kuchnia.Zarówno w tej letniej, jak i w domowej był piec węglowy. Latem przygotowywało się przetwory na zimę. W międzyczasie można było gotować obiad.Dzięki temu w domu nie było tak gorąco, poza tym było czysto.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jola
Aniu, przepiękne projekty. Zakochałam się w tym pierwszym i taką letnią kuchnię widziałabym u siebie w ogrodzie... Niestety ogród jest już ukończony i chwilowo miejsca na takową kuchnię brak, ale może w przyszłości... Cudowne miejsce, tworzące rodzinną atmosferę i ten niepowtarzalny klimat - tak dla mnie letnia kuchnia to MUST HAVE każdego domu z ogrodem. Mam nadzieję, że z czasem taka kuchnia znajdzie miejsce w Twoim ogrodzie. :) Pozdrawiam serdecznie, Magda
OdpowiedzUsuńNa dzień dzisiejszy nie planuję budowy domu, ale taką letni,ą kuchnię chętnie bym przygarnęła - gdzieś na działce ;) Wiem, to już nie to, ale tak mi się spodobały projekty, które wrzuciłaś, że od razu pomyślałam o imprezach przy takiej kuchni :)
OdpowiedzUsuńładny PROJEKTY I WYKONANIE.
OdpowiedzUsuńOj chyba każdy chciałby taką letnią kuchnie. Tylko w Polsce coś te lata nie zawsze zbyt ciepłe :)
OdpowiedzUsuńPamiętam takie rozwiązanie u dziadków ;) Nie było wtedy tak elegancko, ale sam pomysł jest świetny.
OdpowiedzUsuń