blueberries...

Znów minął (prawie) miesiąc od mojej ostatniej aktywności na blogu. Jak mam się tłumaczyć, no jak?  Chyba tym, że musiałam odpocząć, na kilka spraw spojrzeć z dystansu, odpocząć, podjąć kilka mniej lub bardziej ważnych decyzji, odpocząć, odpocząć , odpocząć...


W sierpniu byłam ze Stasiem na Mazurach u moich Rodziców. Korzystaliśmy ze słońca i ciszy. Nie, z ciszy nie napiszę, bo uciekliśmy przed jednym remontem prosto w objęcia drugiego. Co prawda ocieplanie bloku Rodziców było już prawie na finiszu, ale i tak o 7 budziły mnie przekleństwa panów budowlańców, wiertarki, betoniarki i inne tego typu hałasy. Czyżby wszystkie wspólnoty mieszkaniowe postanowiły w te wakacje ocieplić budynki? À propos remontu, to u nas nie posunął się ani na milimetr... Panowie doprowadzili do ruiny mój (i nie tylko mój) balkon i cisza.  Ocieplają sąsiedni blok, bo chyba nie mają pomysłu jak to wszystko skończyć ;) 


U Rodziców największą frajdę mieliśmy korzystając z obfitych plonów ogrodowych. Nic tak nie smakuje jak własnoręcznie zebrane jeżyny, maliny no i fasolka (już niedługo podzielę się z Wami przepisem na genialną fasolkę). W drodze powortnej pół bagażnika samochodu wypełniły nam warzywa i owoce, z których wiele zebraliśmy ze Stasiem samodzielnie. ( „Mamo zbieram tyle natki, żeby każdy miał pod dostatkiem.") Świetną zabawą było też zbieranie owoców z jedynego krzaczka borówek. (Jedynego, który przetrwał upały powinnam napisać.) Wszystkie owoce bez ogonków trafiały do Stasia buzi, a z ogonkami do koszyka. Na szczęście zebraliśmy ich wystarczającą ilość na drożdżówki/jagodzianki, a w zasadzie „borowianki”, jeśli są z borówkami ;) to oczywiście wymysł Stasia, jak „truskawianki”, czyli bułeczki z truskawkami.


Gdy pytałam moją mamę o idealny przepis na ciasto drożdżowe zawsze mi odpowiadała, że robi na oko, na wyczucie... I ten mój dzisiejszy przepis jest właśnie taki. Baza na 6 drożdżówek, u mnie wyszło 18, ale czy dokładnie potroiłam składniki? Chyba nie, bo zamiast 2 żółtek, były 3 całe jajka i więcej cukru niż w przepisie. Ale i tak wyszły pyszne. Bąbel zjadł dwie na raz, tuż po obiedzie i w dodatku poprosił o zapakowanie jednej na plac zabaw. Niech to wystarczy za rekomendację... I to takie małe „coś słodkiego” na przeprosiny i zaproszenie do odwiedzin...

Na 6 jagodzianek

20 g  drożdży (świeżych)


100 ml letniego mleka


60 g cukru


 250 g mąki pszennej


  2 żółtka

ziarenka z 1 laski wanilii


  50 g masła (stopionego i wystudzonego)


     borówki + cukier

1. Drożdże rozpuść w mleku, dodaj łyżkę cukru i łyżkę mąki. Wymieszaj, przykryj i odstaw na 15 minut w ciepłe miejsce. Pozostałą mąkę przesiej przez sitko, wymieszaj z cukrem i ziarenkami z laski wanilii. Dodaj żółtka, wlej wyrośnięte drożdże oraz masło. Wyrób gładkie i niezbyt gęste ciasto (korzystałam z miksera). Przykryj, odstaw na 30 minut w ciepłe miejsce.

2. Wyrób ciasto (ponownie mikser) i odstaw na 30 minut.

3. Ponownie wyrób ciasto (mikser) i przełóż na stolnicę. Zrób 6 kulek. Każdą rozpłaszcz i na środek nałóż borówek wymieszanych z cukrem.


4. Wstaw do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok. 15 minut (u mnie było to ok. 20 minut).



 pozdrawiam
Ania

Komentarze

  1. Mniam, mniam... Smacznie to wygląda :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. coś w tym jest ,że ten rok obfituje w remonty elewacji i ocieplania bloków, u moich rodziców to samo ....pod "młotek" poszło niemal całe osiedle...

      Usuń
    2. Marzenko :))
      dziekuję :)) polecam ten przepis bo choc trochę pracy jest to efekt wart tego ;)))
      i do zobaczenia jutro :))))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
    3. Jowi :))
      tak remonty na każdym kroku, u nas na osiedlu co drugi blok ocieplają, a na pewno co trzeci ;))
      pozdrawiam serdecznie
      Ania

      Usuń
  2. Haha u mnie też remonty sąsiednich bloków :) Może to akurat blok Twoich rodziców, bo ja też jestem z Mazur :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katesz :))
      moi rodzice mieszkaja w Węgorzewie?? to jak, jesteśmy sąsiadkami?? ;)
      pozdrawiams erdecznie
      Ania

      Usuń
  3. Ależ smakowicie wyglądają twoje jagodzianki!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karmelowa :))
      dziękuję :))
      one nie tylko wygladają smakowicie ;)) one są pyszne, a w zasadzie były :)) Staś w sumie 4 zjadł w niedzielę i 2 w poniedziałek ;) to rekord :))
      pozdrawiam serdecznie
      Ania

      Usuń
  4. Pysznie wyglądają :-). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alu :))
      dziękuję :)) one są pyszne :)) i na pewno tej jesieni wypróbuję je z jabłkami, gruszkami no i oczywiście śliwkami ;))
      pozdrawiam serdecznie
      Ania

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Basiu :))
      dziekuję :))
      zakochałam się w takich małych bułeczkach na kilka gryzów... wyobrażam sobie jesienny piknik... koc na wrzosowej polanie, termos z herbatką i bułeczki ze śliwkami i cynamonem ;)) tak, takie proste przyjemności są najlepsze :))
      buziaki
      Ania

      Usuń
  6. Oj,kusicie koleżanko. A ja się już w spodniach nie mieszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula :))
      skąd ja to znam :)) ale (niestety!!) i tak czasem lubie coś połasować :)) w granicach rozsądku bułeczkę (lub kawałek domowogo ciasta) do niedzielnej popołudniowej herbatki :)) gdy piekę wiem co jest w środku, z jakich składników korzystałam - a to przecież ważne... bo ja mam już jakiś czas bzika na punkcie zdrowej żywności :) takiej nie udawanej, ale naprawdę zdrowej... sezonowe owoce, warzywa, jajka z wolnego wybiegu... o dziś np. kupiłam jajka przepiórek karmionych pokrzywą ;) i troszkę nie na temat ten mój komentarz ;))
      pozdrawiam serdecznie
      i kuszę dalej bułeczkami :)
      Ania

      Usuń
  7. Ciacha wyglądają przepysznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu :))
      oj pyszne były :)) planuję, na razie tylko planuję, replay w niedzielę, ale tym razem z malinami (też z ogródka Rodziców z Węgorzewa:))
      pozdrawiam serdecznie
      Ania

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję ...