wszystko zaczęło się wiosną, gdy postanowiliśmy z M, że Wielkanoc będzie bezmięsna- bez pieczonej karkówki i żurku z białą kiełbasą... szukałam na zaprzyjaźnionych blogach "wega" inspiracji i tak trafiłam u Agi z Oazy na pasztet z selera i był to strzał w dziesiątkę!!
nie chcę się chwalić, ale już chyba jestem mistrzynią w jego pieczeniu... nie potrafię zliczyć ile razy gościł na naszym stole... wiem jedno, dla niego warto zrezygnować z mięsa choćby tylko na chwilę, a i obecna cena selera (ok. 2 zł za kilogram) zachęca do zmiany diety...
wypróbowałam wersję z suszonym grzybami, dynią, słonecznikiem (nasza ulubiona), za każdym razem obowiązkowo z marchewką...
dziś upiekłam z suszonymi pomidorami (z dedykacją dla Przyjaciółki) i także smakuje wyśmienicie...myślę o suszonej żurawinie i oliwkach (oczywiście nie razem)...
oryginalny przepis Agnieszki...
1 kg selera
2 duże cebule
1 margaryna Palma
3-4 ząbki czosnku
1 szk.wody
1 szk.bułki tartej
6 jaj
2 kostki bulionu grzybowego
sól,pieprz
gałka muszkatołowa-odrobina do smaku
Seler i cebule zetrzeć na tarce na grubych oczkach.
Dodać wodę,przyprawy,rozdrobniony czosnek i margarynę.
Doprowadzić do wrzenia i gotować na wolnym ogniu 1 godzinę.
Ostudzić.
Do zimnej masy dodać jajka i bułkę tartą,dobrze wyrobić.
Foremki (keksówki) wysmarować tłuszczem i wysypać tartą bułką.
Włożyć masę i piec 1,5 godz w temp.180-190 stopni
jak zwykle zmodyfikowałam troszkę przepis:
- czyli obowiązkowo tarta marchewka,
- czosnek, pieprz i gałkę daję dopiero do pieczenia,
- nie solę (bo ja ogólnie sól używam bardzo oszczędnie),
- suszone grzyby (namoczone i drobno pokrojone dodaję do gotującej się masy, a zamiast "zwykłej" wody, ta od grzybów)
- świetnym dodatkiem tak jak pisałam są pestki słonecznika (dodane do pieczenia)
- zamiast 6 jajek daję 4, bo mi się pomyliło za którymś razem i tak już zostało...
- wody też daje tak na oko - by warzywa były przykryte...
- najpyszniejszy na 2-3 dzień po całkowitym stężeniu, z chlebkiem z ziarenkami i kiszonym ogórkiem...
Pierwsze słysze o takim pasztecie ale brzmi smakowicie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Oooo, a możesz opisać smak tego pasztetu???Czy jest taki 'selerowy' czy ....?Czy jaki?:>))) Chętnie bym upiekła taki pasztet, ale jeśli ma smakować jak seler, to sama bym go musiała zjeść;/
OdpowiedzUsuńTwój wygląda wyśmienicie i bardzo apetycznie:)
:))
OdpowiedzUsuńIluś naprawdę polecam :)) Każdy kto spróbuje tego pasztetu od razu prosi o przepis ;)
Lejdik :))
smakuje wszystkim tylko nie selerem... może trochę jak drobiowy, jak rybny (bo jest bardzo delikatny w smaku)... zazwyczaj gdy Ktoś je go u mnie po raz pierwszy nie mówię z czego jest zrobiony i jeszcze nikt nie odgadł, że z selera...
polecam z czystym sumieniem :))
ja też miałam obawy, tym bardziej, że piekłam jako świąteczne danie, ale nie żałuję...
pozdrawiam
Ania
Uwielbiam pasztety i piekę ale mięsne - są wyśmienite, słyszałam o warzywnych ale jakoś nie było okazji! już zanotwoałam przepis i wypróbuję bo wygląda smakowicie i samo zdrowie i jestem za grzybkami zamiast kostek rosołowych (NO!!!)
OdpowiedzUsuńWygląda fantastycznie :)
OdpowiedzUsuńPod Twoimi słowami,że jest przepyszny popisuję się obydwiema "ręcyma" i nogami!!!!
OdpowiedzUsuńJa również często go piekę!
Piękne zdjęcia! Przepiękne!!
Pozdrowionka
Przeciez nie chodzi o to,zeby zrezygnowac z miesa,tylko o to,zeby zachowac tradycje.To tak jakby Japonczyk przestal jesc sushi,a Wloch pizze.Ludziom to sie naprawde w glowach przewraca!
OdpowiedzUsuńWłaśnie wczoraj pasztet z selera w wersji zmodyfikowanej czyli z mniejszą ilością jajek i margaryny plus grzybki i słonecznik miał swój debiut. Jest świetny właśnie z ogóreczkiem go podjadałam na kolację :) Miłego dnia
OdpowiedzUsuńPo mojej wczorajszej produkcji dżemu z dyni pasztet z selera jest na liści oczekującej. Taka reklama nie może kłamać :) Wypróbuję przepis niebawem. Wygląda bardzo smakowicie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci! Tak więc wykorzystam ten przepis niebawem i poinformuję o...skutkach;))
OdpowiedzUsuńsmakowite polaczenie :) niegdy nie jadlam pasztetu z selera, pozdrawiaam cieplo
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńCraftomaniu :)) ja także uwielbiam pasztety, mięsny mojej Mamy to poezja smaku, może kiedyś się odważę i upiekę...
Biżuterio :)) dziękuję :)) a jak smakuje ;)))
Aago :)) więcej fajnych, nietypowych przepisów poproszę :)) bo i ciasto z cukinią z Twojego przepisu bardzo lubimy ;))
Anonimie :))
zgadzam się z Tobą, nie chodzi o rezygnację z mięsa, tylko mając do wyboru żurek z torebki i białą kiełbasę smakującą trocinami i tak naprawdę nie wiadomo z czego, to wybrałam pasztet... tym bardziej, że taki domowy (fakt, że mięsny) jest w moim rodzinnym Domu daniem świątecznym... Tradycja jest dla mnie bardzo ważna, ale to nie tylko pieczona karkówka, to wspólne wyjście do Kościoła, jajka barwione łuską cebuli i przede wszystkim czas spędzony z najbliższymi
Alegrio :))
a o ile zmniejszyłaś ilość margaryny?? też o tym myślałam, ale bałam się, czy nie straci na smaku i konsystencji (to przede wszystkim)
Bianko :)) polecam :)), na mojej liście jest jeszcze pasztet z soczewicy...
a dżemem z dyni to mnie zaintrygowałaś :)) Czy korzystałaś z przepisu Jagody z Chaty Magoda???
Lejdik :)) koniecznie napisz o wrażeniach smakowych :)))
Bree :)) ja wcześniej też nie, choć od kilku osób słyszałam, że warzywne pasztety są smaczne i teraz też tak twierdzę ;)))
pozdrawiam Was serdecznie i miłej niedzieli życzę
Ania
ostatnio córcia namawiała mnie do przygotowania pasztetu mięsnego ale moja maszynka do mielenia mięsa uległa wypadkowi więc chyba spróbuję wyczarować pasztet wg Twojego Anne przepisu BO WYGLĄDA ZACHĘCAJĄCO. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńjuż sobie spisuję przepis i będę któregos pieknego dnia działać :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, jak smakuje? Wygląda smakowicie :-)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz tu jestem i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Piękne zdjecia. Piękny blog.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Nietuzinkowy i baaardzo apetyczny przepis.
OdpowiedzUsuńUwielbiam pasztety, zwłaszcza ten robiony przez moją Mamę :) Dziś pokazałam jej przepis i oczywiście spróbujemy. Mam nadzieję, że moim Robaczką posmakuje. Miłego wieczoru :)
OdpowiedzUsuńczy da sie bez margaryny?
OdpowiedzUsuńBałatko :))
OdpowiedzUsuńdziękuje :)) i napisz jak wrażenia smakowe :)))
Joasiu :)) polecam :))
z suszonymi pomidorami był także świetny...
Kingo :)) trudno opisać smak, ale jak dla mnie to smakuje troszkę drobiem, może delikatną rybą - na pewno nie selerem ;)))
Katarzyno :)) dziękuję i zapraszam jak najczęściej :)))
Miszko :)) tak, jak napisałam, polecam :)))
Beehouse :))
także uwielbiam pasztety :))) a w wykonaniu mojej Mamy to mistrzostwo świata - chyba nigdy Jej nie dorównam... napisz jak smakował ;)))
Anonimie :))
naprawdę nie wiem, nie próbowałam - wydaje mi się, że tłuszcz musi być, bo musi coś "skleić" masę... Alegria piekła ze zmniejszoną ilością - można próbować/testować ;))
pozdrawiam
Ania
Aniu, a ile dodajesz marchewki?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis, po przeczytaniu od razu nabralam ochoty na ten pasztet :)
Tynaa :)
OdpowiedzUsuńja daję 2-3 duże marchewki, w zależności ile mam ;)) i nie zmniejszam ilości selera :))
pozdrawiam
Ania
Wspaniały przepis! Zaraz go wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
http://mojafilizankacodziennosci.blogspot.com/
Yummy but also very healthy...thanks for sharing
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis bo na pewno spróbuję zrobić choć się trochę obawiam bo nigdy takiego pasztetu nie robiłam ale brzmi tak zachęcająco, że MUSZĘ spróbować:)
OdpowiedzUsuńdziękuję,
Holender! Pasztet z selera? brzmi dziwnie, ale skoro piszesz, że strzał w dziesiątkę, to spróbuję. Dzięki.
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji chciałabym zaprosić Ciebie i Twoich czytelników do wzięcia udziału w konkursie, który właśnie dzisiaj ogłosiłam na blogu. Zapraszam. Moje imię w podpisie jest podlinkowane do wpisu o konkursie.
Pozdrawiam,
Mam nadzieje,ze nie podaliscie przez pomylke karpia.
OdpowiedzUsuńMałgosiu :))
OdpowiedzUsuńwersja z suszonymi pomidorami jest chyba najlepsza (pod warunkiem, że się lubi suszone pomidory) ;))
Magdaleniu :))
pasztet praktycznie robi się sam - jest baaardzo prosty w przygotowaniu :)))
Ewo :))
polecam :)) i już zaglądam, bo bardzo lubię konkursy blogowe :))
Anonimie :))
;)) karpia nie, ale pastę z makreli i jajek ;))
pozdrawiam
Ania
Pasztet smakowity!
OdpowiedzUsuńDzieki za przepis!
Przeciez nie chodzi o to,zeby zrezygnowac z miesa,tylko o to,zeby zachowac tradycje.To tak jakby Japonczyk przestal jesc sushi,a Wloch pizze.Ludziom to sie naprawde w glowach przewraca!
Moze jednak ludziom poprzewracalo sie od tradycji?
Zniewolone tradycja mozgi nie widza sedna zycia.
Dzisiaj dopiero zrobiłam, choć już dawno zwróciłam uwagę na przepis. Bardzo ale to bardzo nam smakuje i powtórzę z cała pewnością :)
OdpowiedzUsuńTrochę pozmieniałam: dałam 3/4 kostki masła zamiast margaryny, oprócz bułki trochę kaszy manny i kaszki kukurydzianej (bo miałam więcej selera i marchewki), zamiast kostek i wody wywar z grzybów suszonych i ugotowanych i te same grzyby pokrojone (2 garście), trochę suszonych pomidorów pokrojonych, kumin, czarnuszkę i świeży tymianek do smaku (oprócz przypraw wymienionych w przepisie). Myślę że można dać i otręby, pokrojone orzechy lub płatki owsiane- co kto ma i lubi. :)
Wojowałam też z moim gazowym piekarnikiem i ostatecznie po 2 godzinach i pieczeniu nad płaszczem wodnym udało się na medal :D
Dziękuję za wspaniały przepis i inspirację :)