Uwielbiam herbatę zieloną sypaną, i aż wstyd się przyznać ale do tej pory trzymałam ją w nie oznakowanych słoiczkach, wiedziałam w którym jaka się znajduje, ale dla mojego M to już był problem, i gdy prosiłam Go o herbatkę to dostawałam „na chybił trafił”, często zupełnie inna niż ta, którą „zamawiałam” ... gdy obejrzałam kurs cieniowania patyną w Uroczysku – wiedziałam, już że z niego skorzystam przygotowując etykiety do słoiczków.
Mam okropny charakter pisma, a że zależało mi na fajnych napisach , etykiety wydrukowałam - tak, że to takie oszukane „hand made”....
Tu w swoim „naturalnym środowisku” czyli moim ukochanym kredensie
A jeśli już czas na herbatę to proponuję kawałek domowego ciasta – nazwałam je „plackiem weekendowym” – bo świetnie smakuje z masełkiem i dżemem w niedzielny poranek, jest proste w przygotowaniu, a co najważniejsze nie wyszedł mi zakalec.... te akurat jest z jabłkami, ale świetnie musi smakować z gruszkami, śliwkami... wypróbowywałam przepis na polewę, ale do dżemu to jest jak najbardziej wskazane bez dodatków...
przepis
4 jajka
szklanka cukru
2 szklanki mąki
kostka masła (roztopionego i wystudzonego)
łyżeczka proszku do pieczenia
cukier waniliowy
jaja ucieramy z cukrami, dodajemy przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia i masło, wylewamy do formy, układamy owoce, pieczemy ok. godziny w piekarniku nagrzanym do 200 stopni (z termo obiegiem do 180)
przepis pochodzi z netu - z forum "galeria potraw" ale niestety nie zapisałam sobie autora (autorki)
Mam okropny charakter pisma, a że zależało mi na fajnych napisach , etykiety wydrukowałam - tak, że to takie oszukane „hand made”....
Tu w swoim „naturalnym środowisku” czyli moim ukochanym kredensie
A jeśli już czas na herbatę to proponuję kawałek domowego ciasta – nazwałam je „plackiem weekendowym” – bo świetnie smakuje z masełkiem i dżemem w niedzielny poranek, jest proste w przygotowaniu, a co najważniejsze nie wyszedł mi zakalec.... te akurat jest z jabłkami, ale świetnie musi smakować z gruszkami, śliwkami... wypróbowywałam przepis na polewę, ale do dżemu to jest jak najbardziej wskazane bez dodatków...
przepis
4 jajka
szklanka cukru
2 szklanki mąki
kostka masła (roztopionego i wystudzonego)
łyżeczka proszku do pieczenia
cukier waniliowy
jaja ucieramy z cukrami, dodajemy przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia i masło, wylewamy do formy, układamy owoce, pieczemy ok. godziny w piekarniku nagrzanym do 200 stopni (z termo obiegiem do 180)
przepis pochodzi z netu - z forum "galeria potraw" ale niestety nie zapisałam sobie autora (autorki)
Mmmm, zieloną herbatkę bardzo lubię i to od niej zaczynam i na niej kończę dzień. Najbardzej zmakuje mi oczywiście sypana (żadne torebki) i bez dodatków, takich ślicznych pojemniczków jednak nie posiadam ;)
OdpowiedzUsuńCiasto niezywkel apetyczne!
Ale jestem mile zaskoczona, ja dzisiaj też robiłam etykiety na słoiczki z przyprawami:)
OdpowiedzUsuńTwoje etykietki są cudne a
ciasto wygląda bardzo smakowicie!
cieszę się, że kurs się przydał :) etykiety bardzo fajnie wyszły i jedną z moich ulubionych czcionek użyłaś jak widzę :)
OdpowiedzUsuńTe słoiczki zrobiły się szlachetne od tej patyny...
OdpowiedzUsuńTeż lubię zielona herbatkę :)
A to ciasto zawsze wychodzi - jak zabraknie masła - można dać szklankę rzadkiej śmietany (ja piekę krócej i w tem.180, ale to pewnie zależy do piecyka - ostatni prawie spaliłam 'ciasteczka fettiny', gdy robiłam wg jej zaleceń ;))
Talerzyk i serwetka - pieknej urody
dzięki Wam dziewczyny za miłe słowa :))
OdpowiedzUsuńCharlotee, ja uwielbiam zieloną herbatkę, ale taka bez dodatków jest dla mnie "za uboga" - muszę mieć jakieś dodatki smakowe (zawsze mi sie przypomina jak kolega pijąc u mnie po raz pierwszy w życiu herbatkę zieloną stwierdził, ze smakuje "jakbym mu zaparzyła paierosa"... )a obesnie znajomi śmieja się, że wolą pić u mnie kawę, bo jak proponuję im herbatę to mają za duży wybór i nie wiedzą na jaką się zdecydować (bo ja jestem maniaczka kupowania herbaty)
Madziu pokaż koniecznie swoje sloiczki przyprawowe - moje nie są idealne, ale i tak jestem z nich dumna :))
Kamilciu, nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczna za ten kurs, bo nawet nie sądziłam, ze patyną można cieniować na papierze, a przede wszystkim, jak uzyskać tak "delikatny efekt" - chociaż "żurawinka" była robiona jako pierwsza i trochę przesadziłam...
Joasiu, jeśli chodzi o ciasta to ja jestem noga (i dlatego chwalę się nawet takim "gniotem"), w zasadzie piekę tylko zebrę (ale gdy dodawałam owoce wychodził zakalec), sernik na czekoladowym spodzie (na który zgubiłam przepis ;) ) oraz ciasto z jabłkami i bakaliami, którego zbliżoną wersję można znaleźć na blogu "przy kuchennym stole")... za to muszę sie pochwalić, ze ciasteczka (różne) nawet mi wychodzą zjadliwe :))) Joasiu, dzięki za podpowiedź ze śmietaną :)) niestety mój piekarnik jest felerny, nie umiem go wyczuć i wszystko w nim piecze się dłużej niż w przepisie )...
ale się rozpisałam, wychodzi ze mnie gadłua :)))
jesteś noga gdy chodzi o ciasta???- no jestem obużona! tym jak nie dostrzegasz apetyczności swojego własnego ciasta.Gdyby tu i teraz stanął przede mną ten talerz zostałyby Ci tylko okruchy.Zapewniam. Bardzo mi się podoba jak udekorowałaś te pojemniczki na herbatę i te subtelne patynowania.Fajnie to wygląda. Powiedz mi jaka to jest czcionka bo piękna nieznana mi dotąd.
OdpowiedzUsuńKamo, właśnie podziwiam Twoje torcicho i to jest dopiero majstersztyk :))
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o czcionki to ściągnęłam je ze strony:
http://czcionki.skryptoteka.pl/czcionki,alpha,S,10.htm
podałam Ci linka bezpośrednio do tej czcionki - stellina, a jest tam 1500 innych fajnych czcionek...
a na ciacho jak najbardziej zapraszam, w końcu trening czyni mistrza :)))
Przepyszne zdjęcia, klimatyczne aranżacje.
OdpowiedzUsuńPoluję na taką szklaną kopuło-przykrywkę do ciast :)
DecoMarto :))) dzieki za miłe slowo :))
OdpowiedzUsuńa klosz kupiłam w "zwykłym" sklepie z ładnymi przedmiotami - nie był drogi, bo kosztował całe 25 zł, jest duży- swobodnie mieści sie pod niego deserowy talerzyk, lub jak na fotkach ikeowska 'tartownica" o średnicy 25 cm, widziałam prawie identyczne klosze, ale jako dodatek do deski (nazywało się to deską do serów) i kosztowalo 43 zł, więc mój klosz na pewno sie opłacało kupić...
fajny klosz ma Festoon na swoim blogu
http://tworoomsandabalcony.blogspot.com/2008/08/aromaterapia.html
w komentarzach podaje gdzie można go kupić (ja skorzystałam )
pozdrawiam
Dziękuję za namiary :D
OdpowiedzUsuńAnne ...słoiczki najprawdopodobniej kiedyś się pokażą na moim blogu, gdyż ja moich etykiet jeszcze nie skończyłam robić..mało czasu na co dzień:(
OdpowiedzUsuńNo i te moje przy Twoich chyba mogą się ...gdzieś ukryć w szafie:)
ja mam to szczęście, że w tym momencie mam duuuużo wolnego czasu i mogę poświęcić się pasji (rękodzieło - deco i szydełko), oraz dopieszczaś domek różnymi szczególikami :)))
OdpowiedzUsuńAnne dopiero tu weszłam powtórnie w komentarze a tu taki cenny link mi podalaś do czcionek- ściągnęłam wszystkie- rewelka- dzięki Tobie dziękuję!
OdpowiedzUsuńi za ciasteczko też, chętnie się skuszę choćby na wirtualne skoro niełatwo tak do Ciebie po prostu wpaść biorąc pod uwagę te odległości nasze.
dzięki za docenienie mojego torta- naprawdę to okazało się łatwe.