Zapach… W moich wspomnieniach to on odgrywa
rolę pierwszoplanową. Wystarczy krótka chwila, aromat truskawek, a ja widzę siebie
- małą dziewczynkę, która z uśmiechem je pałaszuje (obowiązkowo polane gęstą
śmietaną i posypane cukrem). Wystarczy sekunda, a ja pamiętam duszący (tak,
teraz mogę go tak określić) zapach Kobako, którego wiele lat temu używała moja
Mama. Z dzieciństwem zawsze też będzie kojarzył mi się zapach morskiej wody i
rurek z bitą śmietaną z kołobrzeskiej Fregaty… Pamiętam też pierwsze
samodzielnie wybrane perfumy, choć tak naprawdę był to „tylko” dezodorant
Basia. Pachniał trochę mydłem, trochę zielonym jabłuszkiem i trudnymi do
określenia kwiatami. Ale ja, dzięki niemu, czułam się taka dorosła.
Zaproszenie na warsztaty "Zapachy Prowansji"
|
Zapach… Czym kierujecie się wybierając ten ulubiony?
Przyzwyczajeniem? Reklamą? Bo przyjaciółka tak cudownie pachnie? Pewnie ile z Was
teraz czyta te słowa, tyle uzyskałabym odpowiedzi. Bo każda z nas jest inna,
wyjątkowa. A czy myślałyście kiedyś by wyjść poza utarte normy, zaszaleć i
spróbować np. zapachu męskiego? Choć,
czy tak naprawdę istnieje podział na zapachy damskie, męskie? Do tej pory
uważałam, że tak. Po wspaniałych warsztatach marki L'Occitane, w których miałam przyjemność
ostatnio uczestniczyć nie jestem tego
już tak pewna. W tym spotkaniu brała
udział przepiękna dziewczyna. Oliwka cera, orzechowe oczy, typ urody bardzo
południowy – we Włoszech, mogłaby uchodzić za rodowitą Włoszkę. Jej ulubionym
zimowym zapachem są bardzo męskie, korzenne perfumy Vetyver. I wiecie co, uważam, że pasują do niej, że w mroźny poranek
zapach gałki muszkatołowej wspaniale rozgrzewa. Ja natomiast bez
wyrzutów sumienia podkradałabym mojemu mężowi Mer & Mistral lub CEDRAT
Zapach… Kilka dni temu miałam niebywałą przyjemność uczestniczyć w
warsztatach „Zapachy Prowansji” prowadzonych przez senselierkę Martę Siembab dla
marki L’Occitane. Samej marki zapewne nie muszę Wam przestawiać. A za co ja ją
lubię i cenię? Po pierwsze za kultową Werbenę.
To mój ulubiony letni zapach. Dzięki niemu czuję się świeżo i wyjątkowo. Dla
mnie tak pachnie lato. Cytrusami, geranium i morzem. Chłodne orzeźwienie… A czy wiecie, że werbena działa relaksująco i
jest antydepresantem? Po drugie uwielbiam, ba, kocham L’Occitane za krem do rąk MASŁO SHEA. To cudowny specyfik, który jak żaden
inny łagodzi podrażnienia nie tylko moich dłoni, ale przede wszystkim Stasia (i
za to kocham go najbardziej na świecie!). Po trzecie za świetne podejście do ekologii, za nie testowanie
kosmetyków na zwierzętach. Za brak parabenów i PEGów w składzie. Za to, że
wszystkie opakowania kosmetyków L’Occitane można poddać recyklingowi. Za naturalne
składniki, które w ogromniej mierze pochodzą z ekologicznych upraw. Wspomniane
przeze mnie wcześniej masło shea pozyskiwane jest w Burkina Faso. Klimat regionu obfituje w suche, gorące wiatry, które
wysuszają skórę. Kobiety z Burkina Faso od wieków pielęgnują skórę swoją i
swoich dzieci masłem shea. Zorganizowane w spółdzielnie kobiety wciąż zbierają
orzechy masłosza tradycyjnymi metodami (które następnie są suszone, przerabiane
na pastę, a potem na masło shea - uniwersalny i nieodzowny balsam). Dzięki
certyfikatowi sprawiedliwego handlu Ecocert, spółdzielnie producentek masła shea,
mogą zapewnić stałą wysoką jakość swoich produktów międzynarodowym nabywcom. To
również zrównoważone źródło ich emancypacji ekonomicznej (źródło).
Zresztą, jak dowiedziałam się podczas tych niezwykle pachnących warsztatów, marka L’Occitane bardzo dużą wagę przywiązuje do pochodzenia surowców, korzystając w dużej mierze z bogactwa oferowanego przez basen Morza Śródziemnego. Chociażby ze wspomnianej wcześniej werbeny (właściwie Lipia trójlistna, której nie należy mylić z kwiatkiem balkonowym), lawendy, kwiatu wiśni, migdałowca, czy też peonii. No i oczywiście rosnącego na Korsyce nieśmiertelnika. Jego francuska nazwa to IMMORTELLE. Prawa, że tajemnicza?
O
marce L’Occitane mogłabym opowiadać, a
przede wszystkim słuchać, godzinami. Świat zapachów jest niezwykle fascynujący,
a dzięki senselierce Marcie trochę mniej tajemniczy i nieznany. Wciągający,
powinnam dodać. Jestem żądna wiedzy, chciałabym widzieć jak najwięcej o
metodach pozyskiwania surowców, o ekstraktach, destylatach i hydrolatach.
senselierka Marta Siembab |
Zapach…
Czy potraficie w 5 słowach określić ten ulubiony? To było m.in. nasze warsztatowe
zadanie. Dostawałyśmy (EDIT: dostawaliśmy-bo był z nami jeden Świetny Mężczyzna Łukasz, ale o tym napiszę następnym razem) próbki zapachów (zarówno surowców, z których powstają
perfumy, jak i gotowe „mieszanki”) i musiałyśmy 5 słowami je opisać. To
niesamowite jak jeden i ten sam zapach kojarzył się z arbuzem ogórkiem i
morzem. Inny, równocześnie pachniał świeżo wyciśniętym sokiem z marchewki,
zamszem i pestkami słonecznika. Czy wiecie, że za pudełko wielkości kremu nivea
esencji uzyskanej z kłącza niebieskiego irysa (odm. Pallida) można kupić… kawalerkę w Paryżu i to w dobrej
dzielnicy?
W trakcie warsztatów miałyśmy także przyjemność zapoznać się z nowymi produktami z serii Néroli & Orchidée. Zapach ten charakteryzuje się subtelnym połączeniem olejku neroli (z gorzkiej pomarańczy) z Tunezji i esencji z białej orchidei z Madagaskaru.
„Pierwsze oblicze zapachu rozświetla świeży strumień aromatu
skórki pomarańczy i mandarynki. Pomimo początkowego wrażenia niewinności,
delikatne neroli nawet nie próbuje skrywać swojego tupetu. Przepełniony
owocowymi nutami wyciąg z kwiatu pomarańczy wyłania się z serca swego
śródziemnomorskiego królestwa, by dowieść zuchwałości swego zapachu oraz
wydobyć pełen pasji orientalny aromat - symbol wiernej miłości. Biała orchidea,
oszałamiająco zmysłowy, kobiecy kwiat, ceni sobie nienarzucającą się, lecz
znaczącą obecność piżma, które z czułością trwa, by zapach mógł wybrzmieć do
końca”.
Piękne,
niezwykle świeże połączenie. Kojarzy mi się z lekkością, kwiatami, słońcem, wiatrem,
latem. Polubiłam go od pierwszej chwili, choć jest zupełnie, zupełnie inny, niż
werbena, która naprawdę zyskała poważnego konkurenta do mojego serca, a
właściwie nosa.
Gama produktów Néroli & Orchidée jest naprawdę szeroka, znajdziemy wśród nich błyszczyk do ust, mydło, krem do rak, mleczko do kąpieli, żel pod prysznic i olejek do ciała. A dzięki świecy zapachowej i nasze cztery kąty będą pachniały wyjątkowo. Osobiście bardzo lubię gdy mam tak ogromny wybór. Gdy mogę wybrać żel pod prysznic i mydło o tej samej nucie zapachowej. Gdy nie muszę się martwić czy nowo kupiony balsam będzie współgrał z ulubionymi perfumami (tak na marginesie balsam do ciała, olejek itp. przedłuża trwałość zapachu).
„Unikalny rytuał
rozpoczyna się mleczkiem do kąpieli, a jego zakończenie stanowi delikatny dotyk
błyszczyka do ust. Pomiędzy tymi dwoma krokami czas się zatrzymuje, byś mogła
rozkoszować się luksusowym olejkiem do ciała. Olejek, tak jak cały rytuał,
przepełniają na wskroś kobiece nuty i drogocenne składniki: wyciąg z kwiatu
gorzkiej pomarańczy oraz ekstrakt z białej orchidei z Madagaskaru, produkowane
przez naszych partnerów i pozyskiwane na zasadach sprawiedliwego handlu”
- tymi słowami marka L’Occitane reklamuje nowe produkty z serii Néroli & Orchidée.
Nuty głowy:
pomarańcza, mandarynka
Nuty
serca: neroli, brzoskwinia, mleczko
figowe, konwalia majowa
Nuty bazowe: orchidea, piżmo, irys.
Nuty bazowe: orchidea, piżmo, irys.
pozdrawiam pachnąco
Ania
ale miałaś fajne warsztaty
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kasia
Kasiu :)
Usuńdziękuję :) tak, to był wspaniały dzień :)
pozdrawiam serdecznie
Ania
Bardzo mi siępodobało na warsztatach :) Oby takich więcej :)
OdpowiedzUsuńŁukaszu, zgadzam się z Tobą ;) oby więcej :) cudowni ludzie, cudowne miejsce i cudowne jedzenie, o których jeszcze nie napisałam, cudowne zapachy :) :) :)
Usuńpozdrawiam serdecznie
Ania
Ania! Było pięknie, do miłego! :*
OdpowiedzUsuńMartuś :) :) :)
Usuńzgadzam się, było pięknie :) :)
do zobaczenia :):)
pozdrawiam serdecznie
Ania