Kolejny
międzynarodowy dzień i kolejny wpis kulinarny. Wybaczcie, ale musiałam. Dziś jest Międzynarodowy dzień wegetarianizmu.
To świetna okazja by spróbować diety bezmięsnej. Ja od ponad 3 miesięcy nie jem mięsa i wiecie co, dobrze mi z tym. Nie, nie jestem wegetarianką, bo w mojej diecie nadal znajdują się ryby, jajka no i nabiał. Myślę, ba wiem, że na wszystko przyjdzie czas...
Bardzo lubię blog
Marty Dymek – Jadłonomia i ostatnio spędzam tam, każdą wolna chwilę. A dziś na przykład zapisałam się do newslettera akcji „zostań wege na 30 dni” (klik).
Chętnie poszerzę swoją wiedzę, przede wszytki czym zastąpić mięso Stasiowi. Do
jedzenia soi nie jestem przekonana przede wszystkim przez GMO. Qrcze, jak nie
wojna to przemarsz wojsk. Co prawda Staś je mięso w przedszkolu, a ja od czasu
do czasu smażę kotlety z piersi indyka
dla moich mężczyzn, ale chciałabym by Oni też byli wege na co dzień. By robili
to z pełną świadomością i przekonaniem (co prawda 5-latek jest jeszcze za mały
na podejmowanie takich decyzji, a ja nie chciałabym zrobić Mu krzywdy). Stasia trudno przekonać do nowych smaków,
długo oswajał się z kotletami z kaszy jaglanej. Teraz jest już lepiej,
zwłaszcza jeśli są w sosie pomidorowym ;) A jesień z różnorodnością warzyw i
owoców to wspaniały czas by kontynuować raz obrana drogę. Dziś np. upiekłam
pasztet z czerwonej soczewicy może niezupełnie wege, bo z jajkiem. Ale, jak napisałam, na wszystko przyjdzie czas. Zdjęcia nie do końca takie, jakie chciałam, ale
jak pisałam ostatnio zaklejone okna w kuchni pracy mi nie uławiają.
300 g
czerwonej soczewicy
- 3
marchewki
- 1
pietruszka
- kawałek
selera
- 5 łyżek
oliwy
- 3 ząbki
czosnku
- 1 jajko
- kilka
łyżek bułki tartej
- pestki
słonecznika
- pestki
dyni
- sól,
pieprz, zioła prowansalskie
S p o s ó b
p r z y g o t o w a n i a:
Soczewicę namoczyć na noc. Ugotować do miękkości.
Marchewkę, pietruszkę i selera ugotować także do miękkości.
Czosnek (przeciśnięty przez praskę lub pokrojony w cienkie plasterki) podsmażamy na oliwie.
Warzywa i soczewicę miksujemy, dodajemy oliwę z czosnkiem i pestki dyni oraz słonecznika.
Dodajemy przyprawy, jajko oraz bułkę tartą.
Pieczmy w piekarniku nagrzanym do 200 st.C w formie keksówce przez 50-60 minut.
Marchewkę, pietruszkę i selera ugotować także do miękkości.
Czosnek (przeciśnięty przez praskę lub pokrojony w cienkie plasterki) podsmażamy na oliwie.
Warzywa i soczewicę miksujemy, dodajemy oliwę z czosnkiem i pestki dyni oraz słonecznika.
Dodajemy przyprawy, jajko oraz bułkę tartą.
Pieczmy w piekarniku nagrzanym do 200 st.C w formie keksówce przez 50-60 minut.
obiecuję, następny post nie będzie już kulinarny ;))
pozdrawiam
Ania
Wygląda znakomicie.
OdpowiedzUsuńIzabelo :))
Usuńdziękuję :)) i dodam, iż tak smakuje :)) a oprócz tego polecam pasztet z selera, to drugi mój ulubiony warzywny pasztet
http://anne-homesweethome.blogspot.com/2011/08/delicje-choc-nie-na-sodko.html
muszę wypróbować z cukinii ;))
i gdzieś widziałam z ziaren słonecznika :))
pozdrawiam serdecznie
Ania
ze słonecznika robiłam pyszny :)
Usuńuśmiecham się po sprawdzony przepis :)))
Usuńpozdsrawiam serdecznie :))
10 lat byłam wegetarianką, a później poznałam mojego męża i na pierwszym obiedzie u Jego rodziców przestałam być... ;) Teraz w naszym domu przemycam wegetariańskie i wegańskie potrawy, mąż je lubi, ale zdarza nam się też jeść mięso w różnej postaci. Pięknie napisałaś, piękny pasztet i na pewno smaczny. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKozo Domowa :) ale mnie rozśmieszyłaś tą opowieścią :)) i czego się nie robi z miłości :))
Usuńdziękuje za Twoje słowa :)))))
pozdrawiam serdecznie
Ania
Dla mnie soja też nie jest zbyt dobrym pomysłem, ostatnio wybrałam się z do Między bułkami i oczywiście zamówiłam wegeburgera z soją..... oj, żałowałam, że nie zamówiłam burgera z wołu :( to nie tylko moje odczucie bo było nas tam kilka dziewczyn i te co jadły tego wege też mówiły, że nieteges..... a szkoda lubię wege jadło i zawsze chętnie sięgam po przepisy. Najgorzej z czasem, bo jednak jedzonko wege wymaga większego zaangażowania (patrz u mnie na blogu kiełbaski wege - cudne, ale roboty mnóstwo).
OdpowiedzUsuńPoza tym staram się w diecie minimalizować ilość mięsa w diecie.
Ściskam Aniu :)
Reniu :)) już kilkakrotnie zabierałam się za te kiełbaski, ale wciąż odwlekam, bo pracy przy nich trochę jest jak napisałaś:)) zachwycałam sie nimi na Twoim blogu :)))
Usuńmyślę, że wielu osobom wege kojarzy się z soją (mi przed lekturą Jadłonomii też) i to nie jest fajne... do moich popisowych dań należą mielone z kaszy jaglanej i według mnie mogą zastąpić burgera... tylko kaszę jeść z chlebem (tzn. bułką coś tu nie do końca mi gra ;)))
pozdrawiam serdecznie
piekne jest to Twoje zdjecie autorstwa Izy :))
buziaki
Ania
Ja po moim Tatusiu jestem mięsożerna :)) Ale nie gardzę właściwie żadnym pożywieniem ;))
OdpowiedzUsuńWege też lubię i jadam. Hitem są pierożki z sosem rozmarynowym w GreenWay'u :)) Przepadam za nimi. Moja przyjaciółka mężowi gotuje bez mięsa i jest w tym mistrzynią :))
Pasta z zielonego groszku - na kanapki - pychotka!!
Buziaki Aniu wielkie :*
Madziu Kochan :))
Usuńja też byłam po tacie baaardzo mięsożerna, i może jeszcze kiedyś będę, choć teraz mnie nie ciągnie :)) ale kusisz pierożkami :)) uwielbiam je z warzywnymi nadzieniami właśnie :)) z soczewicą, czy też twarogiem i młodą kapustą - chyba kresowe się na takie mówi :)) oj chętnie poznałabym Twoją Przyjaciółkę i Jej kuchnię :)) i uśmiecham się po przepis na pastę z zielonego groszku :)) bo pasty wszelakie to moja druga milość :)))
buziaki :)))))))))))))))
Ania
Pierożki z cukinią i pieczarkami z w/w sosem są przepyszne!!
UsuńPasta: miksujemy zielony groszek z puszki z majonezem (nie wiem jakie proporcje - pewnie ze na oko - ze dwie łyżki majonezu na puszkę groszku), trochę solimy ewentualnie do smaku. i dodajemy - według uznania - drobno pokrojoną rzodkiewkę, ogórek kiszony, ziarna słonecznika.... Do tego świeża bułka, mmmmm.... poezja :))
Dobrego dnia i buziaki :))
narobiłaś mi apetytu na pierożki :)) a pastę z zielonego groszku pewnie zaserwuję jutro na śniadanko :))
Usuńbuziaki :))
i baw się dobrze u Rodziców :))
Ania
A u nas pasztet z cukini :-) na Dzień Chłopaka był - że tak niby po męsku. Mi z mięsem też nie zawsze po drodze :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
Dorotko :)
Usuńwidziałam u Ciebie ten pasztet i narobiłaś mi ochoty :)) cukinia już czeka :))
pozdrawiam serdecznie
Ania
Wegetarianie nie jedzą mięsa, weganie dodatkowo ryb, nabiału, mleka etc... To tak dla sprostowania ;-) Byłam wege 18 lat, aż w końcu organizm zaczął się domagać czegoś więcej. Ale pewne dobre nawyki mi pozostały, więc nie ma tego złego ;-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRed Artist :)
Usuńczyli jednak jestem wegetarianką :)) dzięki wielkie za sprostowanie :) nie wiem czemu, ale sądziłam, że wegetarianie nie jedzą mięsa, nabiału, ryb, itp... za to weganie jedzą same owoce i warzywa- choć z mojego opisu wychodzi, że to prawie to samo ;) zasugerowałam się chyba też Jadłonomią, bo przecież w przepisach Marty nie ma jajek, mleka krowiego, itp... no właśnie wegetarianizm (i jego "odmiany") kojarzy mi się z dobrymi nawykami żywieniowymi :) jak najmniej przetworzonego jedzenia, sezonowość no i nie wiedzieć czemu slow food też mi pasuje :)) rany 18 lat!! podziwiam :)))) ciekawe czy ja wytrwam choć rok :)) choć to nie tak, nie chcę sobie, ani nikomu NIC udowadniać :)) tylko boję się czy dam radę, bo przecież nie chodzi o to by na obiad jeść ziemniaki z surówką, gdy pozostali biesiadnicy jedzą dodatkowo schabowego ;)) nie pomaga mi to, że gotuję dla moich chlopaków mięso od czasu do czasu, bo jako wegetarianka ;) nie powinnam, bo to styl życia nie godzenie się na zabijanie zwierząt, nie godzenie się na mięso kiepskiej jakości... boję się, czy nie jestem HIPOKRYTKĄ...
dziękuję :))
pozdrawiam serdecznie
Ania
U mnie było to takie naturalne, że przestało mi smakować i nie chciałam jeść mięsa. Na początku mama nie chciała mi nic osobno gotować (miałam 15 lat), więc mięso wybierałam z dania, to dopiero hipokryzja ;-) Ale krótko. Potem już nic kompletnie. I to było wręcz obrzydzenie, mężowi robiłam mielone w gumowych rękawiczkach :-P Ale powiem Ci, że chyba kończy mi się ten okres zapotrzebowania na mięsne rzeczy (myślę że powodem było wyczerpanie organizmu po 2 ciążach, karmieniu etc., obie ciąże zresztą bez mięsa ;-))), zresztą totalnym mięsożercą się nie zrobiłam, jakiś filet z kurczaka, tudzież drobiowa kiełbasa, wieprzowina sporadycznie. Też dużo myślę o pochodzeniu tego mięsa i to jest poważny argument, żeby znowu przestać jeść mięso. Grunt to jeść dużo warzyw i owoców. Z nabiału nie zrezygnowałabym nigdy, zresztą mleko uwielbiam, podejrzewam że nie miałabym tak dobrych wyników (byłam też krwiodawcą) gdybym bazowała tylko na zieleninie ;-) Próbuj i obserwuj siebie, pilnuj wyników, powodzenia! :-)
UsuńMyślę, że jak mówisz, na wszystko przychodzi pora, również na smaki. Nie można się od zaraz zaprogramować, nie jem mięsa, myślę, że coś musi skłonić do takiej decyzji. Czasem wyższa świadomość, czasem widok surowego mięsa w gablotach sklepowych spowoduje dreszcz obrzydzenia i już wiesz, że nie ruszysz tego więcej. Organizm sam podpowiada nam czego mu potrzeba, wystarczy go lepiej słuchać, tak mi się wydaje :) Pozdrawiam Dora
OdpowiedzUsuńwitaj Doro :))
Usuńno właśnie u mnie takim bodźcem była kiepska jakość mięsa, że nawet w osiedlowym mięsnym wszystkie wędliny smakują tak samo, czyli nijak... że to jednak nie to... że można przecież inaczej... tylko muszęznaleźć złoty środek dla Stasia i M ;))
dziekuję za Twoje słowa :))
pozdrawiam
Ania
Przepis trafia do mojego Przepisnika:) Dzieki!
OdpowiedzUsuńAlice :) wypróbuj, mam nadzieję, że przepadniesz jak ja w warzywnych pasztetach :) polecam Ci także z selera, który pokazywałam dobre kilka lat temu ;)
Usuńhttp://anne-homesweethome.blogspot.com/2011/08/delicje-choc-nie-na-sodko.html
a Dorotka z bloga Dorota na przedmieściach kusi cukiniowym :))
i za to lubię jesień :))))))))))
pozdrawiam serdecznie
Ania
Wiem juz napisalam Dorotce, ze biore przepis:) Tylko kiedy to wszystko robic?:) Dobrze ze jesienne wieczory dlugie, to bedzie sie dzialo w kuchni:) Usciski Aniu!
Usuńoj będzie się działo :)) fajnie, że spodobały Ci się nasze przepisy :)) koniecznie napisz czy gotowe pasztety przypadły Ci do gustu :))
Usuńpozdrawiam
i miłego weekendu życzę:))
Ania
Dziękuję za przepis Aniuś:), na pewno upiekę! Ostatnio mam faze na soczewicę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Iluś :)) polecam, jest fajny w smaku, choc ja przesadziłamz bułką tartą i wyszedł troszkę za twardy - co widać na zdjeciach, bo osobiście wolę takie kremowe, które łatwo rozsmarować na chlebusiu :))
Usuńja mam fazę na soczewicę i cieciorkę :) właśnie się przymierzam do samodzielnego wykonania humusu ;) a z soczewicą to myślę, że fajne byłyby pierogi ;)) próbowałaś???
pozdrawiam serdecznie i pięknej pogody na weekend życzę
Ania
Aniu, pasztet prezentuje się niesamowicie. Nie jestem wegetarianką, ale z ogromną chęcią zrobię taki pasztet, tak dla odmiany, bo narobiłaś mi smaka że ho ho. Ściskam i życzę Ci udanej niedzieli,Magda
OdpowiedzUsuńMadziu :)) polecam :) gdy jeszcze nie byłam wege też piekłam warzywne pasztety tak dla odmiany właśnie :))
Usuńpozdrawiam serdecznie :))
teraz piekłam pasztet z selera (link w najnowszym poście "Do you remember...") z dodatkiem dyni hokkaido i był GENIALNY ::))
Ania
Bardzo fajna akcja. Chętnie bym zastosowała, oj bardzo chętnie... Ale mam w domu trzech dużych mięsożerców, dla których obiad bez mięsa się nie liczy i musiałabym gotować na dwa garnki :( nie mam kompletnie na to czasu... Ale w przyszłości - czemu nie :)
OdpowiedzUsuńDessideria Life :))
Usuńna szczęście mój M zawsze twierdził, że mięso raz w tygodniu wystarczy... i nadal tak twierdzi, ale teraz to biedny musi zadowlić się kotletami mielonymi z kaszy jaglanej lub gryczanej i schabowym z selera ;)) ja gotuje , ja ustalam zasady ;)) ale np. nie wyobrażam sobie by np. mój tata tak z dnia na dzień zmienił dietę...
pozdrawiam serdecznie i mimo wszystko polecam warzywne pasztety, często nawet mięsożerca jest zaskoczony smakiem ;))
Ania
Fajny przepis;) Ja od ponad roku nie jem i czuję się o parę lat młodsza i zdrowsza;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wytrwałość w diecie bezmięsnej;)
Laurentino :)) Agnieszko :)) pamiętam Twoje wpisy i one także pomogły podjac mi decyzję :))
Usuńja jeszcze za krótko nie jem mięcha by móc to tak w 100% ocenić, ale już widzę różnicę, oj widzę...
dziękuję :))))))))))))))))
pozdrawiam serdecznie
Ania