Moja żona mnie dzisiaj skrzyczała, powiedziała, żem mazgaj,
że głupi.
Że ze wstydu się za mnie rumieni, kiedyż wreszcie zmądrzeję już raz.
A na śmiesznym tle sprawa powstała: poprosiłem, poziomek niech kupi.
- Zdziecinniałeś - powiada - w jesieni?
- To już jesień? Jak leci ten czas!
I westchnąłem: no patrz, już po lecie, po wakacjach, po słońcu, mój Boże!
Już się zacznie szaruga na świecie, no, jasnych spodni już chyba nie włożę.
Pewnie deszcze się zaczną i słota, na to ona, przepraszam, idiota!
Uśmiechnąłem się, mów sobie zdrowo, ty wiesz swoje, a ja swoje wiem.
Że ze wstydu się za mnie rumieni, kiedyż wreszcie zmądrzeję już raz.
A na śmiesznym tle sprawa powstała: poprosiłem, poziomek niech kupi.
- Zdziecinniałeś - powiada - w jesieni?
- To już jesień? Jak leci ten czas!
I westchnąłem: no patrz, już po lecie, po wakacjach, po słońcu, mój Boże!
Już się zacznie szaruga na świecie, no, jasnych spodni już chyba nie włożę.
Pewnie deszcze się zaczną i słota, na to ona, przepraszam, idiota!
Uśmiechnąłem się, mów sobie zdrowo, ty wiesz swoje, a ja swoje wiem.
No, tak poziomek już dzisiaj nie kupię, ale żurawina jest dostępna niemalże
na każdym straganie na moim bazarku. I przygotowałam tak, jak co roku, konfiturę
dodatkiem gruszki. Jej kwaśny smak idealnie
uzupełnia się ze słodyczą gruszki. Taka konfitura jest świetnym dodatkiem do faszerowanych jabłek – naszego ulubionego
o tej porze roku deseru.
Choć w planach na jesienne popołudnia mam i brownie z
burakiem i po raz 158 placek drożdżowy ze śliwkami. Ostatnio gdzieś przeczytałam, iż do takiego placka pasuje cynamonowa kruszonka... Nigdy,
ale to nigdy, bym na to nie wpadła, a jako osoba wręcz uzależniona od cynamonu ( kruszonki) dodaje
go niemalże do wszystkiego. Nawet do
pomidorów...
À propos pomidorów, to zamykam
lato w słoiczkach i przez ostatnie 3 dni w mojej kuchni królowały pomidory właśnie.
Przerobiłam na raz 30 kg! „Zaszalałaś” powiedziała Przyjaciółka oraz Mama. No
zaszalałam, ale były takie ładne i wręcz prosiły by je ususzyć i zrobić z nich
przecier. W tym roku po raz pierwszy mroziłam przecier, nie pasteryzowałam. Jako,
że zrezygnowaliśmy z mięsa miejsca w zamrażalniku jest sporo. Więc teraz obok jeżyn,
malin i borówki amerykańskiej mam 18 woreczków z przecierem! Śmieję się, iż
zamrażalnik wygląda jak marzenie każdego wampira – tak w nim czerwono.
I już teraz dzielę się z Wami przepisem na suszone pomidory
z dodatkiem pestek słonecznika. Są naprawdę pyszne. Te zdjęcia są z ubiegłego
roku, bo pomidorki w ten sposób robie juz 3 rok z rzędu, więc przepis sprawdzony i wypróbowany, przetestowany, pochwalony itp.... Tegoroczne czekają jeszcze
na włożenie do słoiczków i pasteryzację. Zrobię to dziś po popołudniu, więc jak
mi się uda to jutro uzupełnię zdjęcia... Jak mi się uda, bo choróbsko, pierwsza
infekcja w tym roku nie odpuszcza. Katar gigant skutecznie uniemożliwia mi
prawidłowe funkcjonowanie.
Składniki:
5 kg
pomidorów lima (to te podłużne)
3 szklanki oleju rzepakowego
2 szklanki oliwy z oliwek
czosnek
ziarenka słonecznika
zioła prowansalskie
Sól ( u mnie morska)
Pomidory dokładnie myjemy, wycinamy szypułki kroimy wzdłuż na pół. Układamy na blaszce wyłożonej papierem do
pieczenia, lekko solimy. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 150 stopni, po
czym temperaturę od razu zmniejszamy do 90-100 stopni, drzwiczki piekarnika
pozostawiamy lekko uchylone. Pieczemy/suszymy pomidory przez 2
godziny po czym zostawiamy najlepiej na całą noc, przy całkowicie otwartych
drzwiczkach, by podsuszyły się na świeżym powietrzu.Ponownie włączamy piekarnik i suszymy pomidory przez kolejne 2-3 godziny (sprawdzamy, bo wszystko zależy od wielkości pomidorów – u mnie wystarczało zazwyczaj 2 godz. w II etapie)Olej mieszamy z oliwą z oliwek, podgrzewamy, nie gotujemy!W słoiczkach układamy plastry pomidorów, czosnek i pestki słonecznika, tak mniej więcej do 3/4 wysokości słoików. Do każdego słoiczka wsypujemy łyżeczkę ziół prowansalskich (udało mi się kupić z dodatkiem lawendy).
Zalewamy pomidory gorącą oliwą (gdy zaczną skwierczeć, to znak że ma ona idealną temperaturę), zakręcamy słoiczki i odwracamy do góry dnem. Pozostawiamy do ostudzenia.Pomidory proponuję zapasteryzować przez ok. 10 minut i wówczas spokojnie przechowają nam się do wiosny (a nawet dłużej).
Bez pasteryzacji pomidory można przechowywać w lodówce 3-4 miesiące, a w chłodnym miejscu kilka tygodni, ale powinny być całkowicie zalane oliwą.*Jest też i dobra wiadomość na początek jesieni, dziś rano Panowie usunęli folię z okien i znów jest jasno w pokoju!! I od razu świat jest piękniejszy! I nie wiem czemu od rana podśpiewuję:
Świat nie jest taki zły,
Świat nie jest wcale mdły...
Świat nie jest wcale mdły...
I tym
kulinarnym akcentem witam się z jesienią...
bo jesień naprawdę jest piękna...
Pięknie i smacznie :) Choć zapach miazgi pomidorowej to nie dla mnie :)) Uciekam gdzie pieprz rośnie :)
OdpowiedzUsuńJesień przyszła i jest piękna :)
Buziaki Aniu :))
Madziu :) juz wiesz, czemu nie odpisujena maila :) wpadłam jak śliwka w kompot, choć powinnam powiedziec, że jak pomidor do przecieru ;)) obiecuje poprawę :))
Usuńkiedyś też nie lubiłam przetworów pomidorowych - uraz po wakacyjnej pracy w Hortex Płudy ;) teraz co roku przerabiam masę pomidorków, bo moim mężczyźni uwielbiają zupę pomidorową ;)) a zapach juzmi nie przeszkadza ;)) pieknei napisałaś na swoim blogu o jesieni :)) za to ją lubię :)) własnei za ten deszcz dzwoniący o szyby :) za to światło, zapach i astry :))
pozdrawiam serdecznie
Ania
Jak pięknie, jak smacznie, jak kolorowo! Cudowne zdjęcia! Jesień będzie cudowna z takimi smakołykami! :)
OdpowiedzUsuńKoza Domowa :)
Usuńdziękuję :)) bo jesień nie musi być szara bura i ponura :)) nie wiem, czy pamietasz moją zabawę w jesień w kolorach tęczy? to dopiero było szaleństwo barw :)) i bardzo lubię zamykać lato w słoiczkach :)) w tym roku jakoś opornie mi to idzie, ale kupiłam juz pigwowca by połączyć go z jabłkiem (podobny mus pokazała dziś Ila z Mojej Przystani), w planach jeszcze fasolka szparagowa w sosie pomidorowym z marchewką (pychota!!) i to chyba wszystko :))
tak, mam cichą nadzieję, że jesień będzie piękna, kolorowa no i smaczna...
pozdrawiam serdecznie
i pieknej jesieni Ci życzę
Ania
Uwielbiam robić przetwory :-)
OdpowiedzUsuńChoć pomidory jeszcze przede mną, te suszone ostatnio dostawałam od znajomych ;-)
Pozdrawiam Agnieszka
Witaj Aga :))
Usuńdziękuję:))
do robienia przetworów chyba trzeba dojrzeć :) kiedyś wydawało mi się to żmudne, nudne no i bez sensu, bo przecież wszystko jest w sklepach ;)) teraz wiem, że to zupełnie inne smaki, jakość no i wiem co jem :)) mam nadzieję, że pomysł na domowe suszone pomidory skusi Cię by wykonać je samodzielnie :))
pozdrawiam serdecznie
Ania
Pysznie u Ciebie, ja jutro robię placek ze śliwkami i właśnie z cynamonową kruszonką:)) A mi pomidory suszone się zepsuły, czy się je pasteryzuje i ile można je przechować w słoiku, w zeszłym roku zrobiłam w ziołach i w zalewie z oliwy, były pyszne ale niedługo potem smakowały jakby były mocno kiszone:((((. Aniu uwielbiam Twoje zdjęcia!!!:)
OdpowiedzUsuńIluś :))
Usuńi jak udał się placek z kruszonką cynamonowa??? qrcze jak ja lubię cynamon ;)) własnie piję kakao z cynaomnem :))
Iluś a może za krótko je suszyłaś?? mówię o pomidorach... w weekend otworzyłam ostatni sloiczek pomidorków sprzed 2 lat!! i nadal były pyszne - choć ten słoiczek był najgorszy, bo trafiły do niego PRZESUSZONE pomidory... ale nic nie spleśnialo, nic sie skwaśniało i ten smak - zupełnie inny niż kupnych... mam nadzieję, że następnym razem ci sie uda :))
Iluś a ja uwielbiam twoje zdjecia - uwielbiam podgladać Twój domek :)))))))))))))))))))))))
pozdrawiam serdecznie
Ania
Placek śliwkowy wyszedł obłędnie!Skromnie napisałam:))), ale smakował wszystkim bo obdzieliłam nim rodzinę:). Ja moją kruszonkę robię z olejem...mąka, cukier, łyżeczka cynamonu i oleju tyle żeby połączyły się ładnie składniki.Taka kruszonka jest szybka i tak samo pyszna jak inne, a po upieczeniu do cukru pudru dodałam jeszcze odrobinkę cynamonu. Ależ pachniało!!!
Usuńbardzo jesiennie dzisiaj tutaj :-)
OdpowiedzUsuńDorotko :)
Usuńtakie miało być :)) pierwszy dzień jesieni i jesienne smaki, aromaty no i dekoracje :))
dziękuję
i pozdrawiam serdecznie
Ania
uwielbiam suszone pomidory i tez robie co roku , mniam wersję ze słonecznikiem tez wolę , u mnie tez był remont i zaklejone okna wiec rozumiem Cię
OdpowiedzUsuńAvrea :)
Usuńinternet wciąż mnie zaskakuje... piszemy coś o sobie, swoje przemyślenia, reakcje... i ktoś odpowiada... rozumiem Cię , lubię to co ty... to jest fajne :))) wersja ze słonecznikiem to mój Nr 1 - nie żurawina, kapary czy co tam jeszcze można dodać :))
u nas teraz kuchnia w natarciu ;) tzn. zaklejone okna, hałas, kurz itp ;)) ale fajne jest to, że kolor bloku pozostał niemal identyczny jak ten, co był :)) czekamy jeszcze na terakotę na balkonie i malowanie barierek - po zdjeciach z mojego balkonu (post trzeci pokój) widać, że było to baaaardzo potrzebne ;))
pozdrawiams erdecznie
Ania
Piękne zdjęcia:) A pomysł na wianek z liści mnie oczarował...
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Marzenko :))
Usuńdziękuję :))
wianek (jak i pozostałe zdjecia z tej części postu to inspiracje z PINTEREST) też wpadł mi w oko ;)) tak, jak Twój :)))))))))))) cudny :))
pozdrawiam serdecznie
Ania
Zdjęcia zachwycają a przepis zachęca do robienia przetworów z pomidorków.Możliwe, że się skuszę :-) Pozdrawiam cieplutko!Ps.Dziś pogoda mnie rozpieszczała :-)
OdpowiedzUsuńMarilyn :)) zdjęcia z ostatniej części postu to inspiracje z PINTERESTU... uwielbiam je :)) i taką jesień lubię :)) wczoraj przytargałam ze spaceru ogromny bukiet topinamburu - zrobiło sie tak słonecznie i jasno :)) a jutro wybieram się po zielone pomidory... kusi mnie sałatka z nich - moja Mama swego czasu robiła pyszną no i dżem...
Usuńdużo słonka przesyłam i dziś ;)) u nas pochmurno, ale cieplutko :))
pozdrawiam serdecznie
Ania
Uwielbiam suszone pomidory ale jadłam kiedyś takie domowe u koleżanki i były bez smaku więc od razu zrezygnowałam z pomysłu aby je samodzielnie wykonać. Twoje pewnie smakują wybornie sądząc po dodatkach, które zastosowałaś. Wyglądają przepięknie! Pozdrawiam Dora
OdpowiedzUsuńwitaj Doro :))
Usuńtakie pomidory bez smaku mogą zniechęcić... moje smakują jak... koncentrat pomidorowy - jedząc takie bez zalewy (zostawiłam trochę) na kanapce mam takie odczucie - koncentracja smaku, aromatu ;)) a z dodatkiem oliwy, zioł, czosnku i słonecznika to już niebo w gębie, jak to sięmówi :)) kiedyś Mama zapytała mnie (gdy robiłam je pierwszy raz) gdzie kupiłaś tak pyszne pomidory?? sama zrobiłam - odpowiedziałam :) i radość podwójna, bo moja Mama gotuje wyśmienicie, robi najpyszniejsze przetwory (no może oprócz "dziwnych" buraczków z papryka i mąką ;)) spróbuj :)) może przypadną Ci do gustu :))
pozdrawiam serdecznie
Ania
Ale się pysznie zrobiło. Nigdy nie myślałam o własnoręcznym przygotowaniu suszonych pomidorków i teraz żałuję. Muszę koniecznie zachować Twój przepis. Ściskam mocno. Ania
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu :))
Usuńten wpis Beaty z Lawendowego domu był dla mnie inspiracją:
http://lawendowydom.com.pl/suszone-pomidory-domowe/
wówczas po raz pierwszy pomyślałam "dlaczego nie" i tak od 3 lat zamykam kwintesencję lata w słoiczkach ;))
spróbuj :)) może to będą Twoje ulubione przetwory na zimę :) obok np. fasolki szparagowej z sosem pomidorowym i marchewką, o której napiszę już niedługo ;)
pozdrawiam serdecznie
Ania
Twój zamrażalnik musi wyglądać nieziemsko, sama bym taki chciała! W zeszłym roku też przerobiłam taką porcję pomidorów i nie powiem... było z tym full roboty. W tym roku robiłam partiami, żeby się nie narobić;) Przepis zapisuję, bo w tym roku zapału już na suszenie zabrakło, ale w przyszłym... kto wie? ;)
OdpowiedzUsuńMadziu :)
Usuńczerwono w nim ;)) i od pomidorków i od malinek od mamy :))
takie samemu zrobione przetwory cieszą, prawda?? wywołują uśmiech w zimowe dni gdy otwierasz np. słoiczek dżemu wiśniowego ;)
mam nadzieję, że przepis się przyda :)) ja w tym roku jeszcze mam w planach paprykę i sos z fasolki szparagowej, ale zobaczymy co kupię w weekend na bazarku ;))
pozdrawiam serdecznie
Ania