Bardzo lubię wycieczki na
bazarek, z którego wracam obładowana jak przysłowiowa „matka polka”, ale
szczęśliwa... bo bazarek kusi kolorami, zapachami...
„Polecam ogórki małosolne, jako jedyni dodajemy do nich sól
morską” –zaczepił mnie wczoraj sprzedawca... brzmiał tak przekonująco, że
skusiłam się na kilka sztuk, niesamowicie pachnących koprem i czosnkiem... były
świetnym dodatkiem do wczorajszej sałatki z tuńczyka, razem z brązowymi
pomidorami, kuskusem i szczypiorkiem.
W moim koszyku znalazły się obowiązkowo „jaja od baby” – choć tak naprawdę to od młodej przesymaptycznej dziewczyny, u której zawsze kupuję jajka od zielononóżki, a latem i jesienią dodatkowo cukinię i kabaczki...
Mam też sprawdzonego pana od
marchewki i innych warzyw korzennych, i jeszcze panią od ziemniaków... bo zakup
ziemniaków na Mazowszu to dla mnie nie lada wyzwanie, bo na Mazowszu preferuje
się białe ziemniaki, na każdym stoisku od ręki mogę dostać irgę lub irysa, ale
bryzę, vinetę, pasata to mogę sobie jedynie na obrazkach pooglądać... a każdy
wie, że najsmaczniejsze są właśnie żółte ziemniaki i mam właśnie panią Małgosię, która spod Wyszkowa przywozi mi lordy...
O tej porze roku za każdym razem
wracam z bazarku z pęczkiem rzodkiewek... bo to już taka nasza rodzinna
tradycja, że wiosenne sobotnie śniadania to twaróg ze śmietaną, rzodkiewką,
szczypiorkiem i dużą ilością kopru... szkoda tylko, że śmietana ze sklepu coraz
mniej przypomina śmietanę... i jak
nazwać to coś, co ma w sobie mączkę chleba świętojańskiego, gumę guar,
karagen??? Na miano śmietany na pewno „to” nie zasługuje...
Wczoraj w moim koszyku znalazło
się także miejsce dla botwinki.
Zaplanowałam dziś na obiad tartę z botwinką, serem feta i masą jajeczną... miał
być ser kozi, ale tym razem nie znalazłam na bazarku, a nie mam dziś ochoty na
wyprawę do osiedlowego supermarketu... po
prostu szkoda mi dnia...
Na bazarku kupiłam też kilka
nowych sadzonek: tymianek cytrynowy, miętę w 3 odmianach -imbirową,
mandarynkową i jagodową... będą świetnym uzupełnieniem mojego zielnika... do
drewnianej skrzyni, która będzie pełnić tę funkcję dokupiłam już kółeczka, a po
niedzieli pomaluję ją i ozdobię jakimś napisem...
A czy Wy lubicie bazarki... gdzie czas inaczej płynie, gdzie trzeba znaleźć chwilkę na pogawędkę z ulubionym sprzedawcą, potargować się o cenę, gdzie czasem można dostać do spróbowania kawałek sera, pomidora lub truskawki...
Nie mogłam się powstrzymać, by
nie zrobić tego zdjęcia... bo według mnie bardzo fajnie szary komponuje się z różem
i bordo... i ręce same sięgnęły na półkę po puszkę z ulubioną herbatką...
Ania
Lubię takie miejsce gdzie można kupić pomidory smakujące jak ...pomidory, świeże nowalijki i sadzonki kwiatów. U mnie to miejsce nazywa się rynkiem . I tak co wtorek , piątak i sobota jest tam kolorowo , gwarno i pysznie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńlubię lubię :) a im starszy sprzedawca i bardziej "naturalny" tym lepiej :)
OdpowiedzUsuńwczoraj udało mi się na takowym kupić pelasie w prawdziwych, starych glinianych doniczkach! cudo, oczywiście od przesympatycznego dziadka :)
i jak nie kochać bazarków??!
Aniu... puszeczka fotogeniczna jak nie wiem co ;-) . Wiem o tym doskonale, bo takową posiadam...herbatka się skończyła ale stwierdziłam że ładnie w niej będzie wyglądał jakiś kwiatuszek ;). A małosolne kocham a za botwinką bym się urwała ;-)
OdpowiedzUsuńB jak bosko.....B jak bajecznie.....B jak błogo.....w taki dzis klimat mnie wprowadziłaś.....Dzięki Aniu ;)
OdpowiedzUsuńJaja od baby i małosolne... :) Uwielbiam!!!
Buziaki
znam twój bazarek kiedyś córcia mnie zawiozła po świeże ryby.
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie mięta imbirowa, mam na działce cytrynową i pieprzową innych odmian nie znam.
niedługo będe jadła juz swoją.
Jak zwykle piękne i eleganckie zdjęcia.
pozdrawiam
U nas bazarek, to targ, który jest mały we wtorki, większy w czwartki i największy w soboty:) W soboty rano uwielbiam wybrać się pieszo na targ i szukać pyszności od 'staruszków,' ponieważ wiem, że pomimo iż ich warzywka czy owoce może nie są najładniejsze, ale za to najbardziej naturalne:) Do tego jeszcze bukiet sezonowych kwiatów i ruszam obładowana do domu;)) Śliczne goździki a do tego jeszcze pięknie pachną:)
OdpowiedzUsuńMiłego i słonecznego weekendu:)
Ja bym chciała mieć czas na bazarek...:)
OdpowiedzUsuńA jak już znajdę ten czas to stawiam na kwiatki :)
A co do puszki i różu - u mnie jest cała masa takich połączeń:)
Udanego weekendu :)
Brawo! Robisz piękne zdjęcia! Zazdroszczę! Pozdrawiam Dora
OdpowiedzUsuńOj tak! Ziemniaczki bryza to smak mojego dzieciństwa. Mieliśmy swoje :) Piękne zdjęcia. Aż chce sie iść po warzywa.
OdpowiedzUsuńWspaniały post, przeczytałam go jednym tchem i już widziałam siebie na bazarku :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie miejsca, niestety tu gdzie teraz mieszkam ich nie ma - zlikwidowano :(
Na szczęście jest dużo malutkich rodzinnych sklepów z warzywami i tam możemy kupować pyszne i świeże warzywa.
Ależ u Ciebie smakowicie! Ja niestety nie ma w pobliżu żadnego bazarku, ale na szczęście pewien pan ma mały straganik i na nim sprzedaje, a to truskawki, a to świeże warzywa, więc sie tam często zaopatruję:) Uściski.
OdpowiedzUsuńoj bardzo lubie takie bazarki maja swój urok a tarta wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńps. szary z różówym bardzo lubię to połaczenie :)
Usuńale odmiany mięty:)))))))))piekne zdjęcia:))
OdpowiedzUsuńOoo ja tez mam swoje ulubione bazarki we wtorki,piątki i czasem w soboty.I dziadka od jajek co przyjeżdża starym traktorem i przywozi owoce i warzywa w skrzynkach na przyczepie:-)I jajeczka świeże ,prosto z kurnika:-)
OdpowiedzUsuńAle niestety ogórków małosolnych tu nie dostaniesz.Narobilas mi smaka Aniu!
Piękne fotki ,jak zawsze!
Buzka
Zakochałam się w tym blogu ! Ulubiony <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam bazarki! W miasteczku nieopodal mamy taki w każdą sobotę. Są i panowie ze zbożem i kury;] Mam też ulubionego sprzedawcę u którego jesienią kupuję pyszną brukiew i dynie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Przepiękne zdjęcia masz na blogu :) Aż przyciągają wzrok i chce się tu człowiekowi dłużej zostać.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zakupy na bazarkach i ryneczkach - owoce i warzywa zupełnie inaczej smakują, niż te kupowane w hiper i supermarketach.
Jak robisz tę tartę? Nigdy nie miałam okazji spróbować botwinki w tarcie - jedynie w tradycyjnej zupie :)
Ściskam serdecznie!
Tak "pyszne" są te zdjęcia, że aż chce się je zjeść hyhyhy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kupowanie na bazarach niesie dla mnie z sobą namiastkę slow-życia, które chcę prowadzić każdego dnia a co nie zawsze się udaje. Piękne zdjęcia zwykłych produktów...pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńPrzepyszne te zdjęcia! hahah aż chciałoby się je schrupać ;)
OdpowiedzUsuńserdecznie zapraszam do mnie ;) http://variouseverything.blogspot.com/
Ło matulu, ale mi smaka narobiłaś :P W takich chwilach żałuje że nie mam piekarnika :( A co do bazarków, to uwielbiam, mamy niedaleko domu i jak tylko mogę to ruszam tam po świeże warzywa, owoce, zioła i tak tylko się poprzechadzać :)))
OdpowiedzUsuńBazarek to bazarek tylko szkoda że wszystkie w mojej okolicy zaopatrują się w lokalnych hiper marketach więc są te same warzywa w windowanych cenach niestety....
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńhttp://archpassiondesign.blogspot.com/2014/07/konkurs.html zapraszamy na konkurs :)
OdpowiedzUsuńAniu! gdzie Ty??!!??
OdpowiedzUsuńświetny blog :)
OdpowiedzUsuńhttp://motoallmylife.blogspot.com/