bukiet...




 Coś jest ze mną nie tak... post dzień za dniem, to do mnie niepodobne ;) ale przecież obiecałam poprawę... nie wiem, jak, tak naprawdę nazwać określić ten mój blog - nie jest blogiem wnętrzarskim, bo mało w nim naszego domku - tylko dlatego, że mam problem ze zrobieniem dobrych zdjęć. Każdy kąt po uwiecznieniu na zdjęciu wygląda nijako... gdy patrzę na niego w realnym świecie jestem zadowolona z efektu, jaki udało mi się osiągnąć - gdy patrzę na to samo miejsce na zdjęciach nie jestem zadowolona, czegoś mi brak... więc na pewno nie jest to blog wnętrzarski... Home Sweet Home nie jest też blogiem stricte o rękodziele, bo tego akurat teraz jest najmniej, prze moje chyba lenistwo... ale plany ambitne są i już powolutku zaczynam je realizować... nie jest też blogiem sklepowym, mało tego, prawie za każdą wzmiankę o sklepie dostaje mi się od anonimów za reklamę ;) więc jak jest??? dokąd zmierza... z założeni miał być blogiem o tym co lubię, co mnie inspiruje, pasjonuje, czyli de facto o wszystkim...


ukochany stolik po Babci...

i dzisiejszy post jest też praktycznie o niczym... choć  nie!!  jest o wczorajszym spacerze, a w zasadzie kwiatach zebranych samodzielnie przez Stasia i samodzielnie ułożonych w wazonie - choć Pan Florysta - stylista wyraźnie zaznaczył, że to mała szklanka, nie wazon ;) 


Nie znam się na filozofii  gender i nie mam zamiaru tu polemizować, czy się z nią zgadzam, czy też nie... ale według mnie jeśli chłopiec przebywa dużo w towarzystwie mamy to chyba normalne jest, że lubi pomagać w kuchni, układać kwiaty w wazonie... Czy to definiuje kim będzie??? Czy to znaczy, że będzie zniewieściały???  nawet jeśli marzy o pistolecie, którego rodzice nie chcą Mu kupić... a ulubioną zabawą jest zabawa w strażaków??? Nie, nie martwię się o przyszłość Stasia - dostrzegłam tylko, że z moich opisów, z moich zdjęć może wyłaniać się fałszywy portret naszego Synka... to normalny chłopiec, który uwielbia rozbierać samochody na czynniki pierwsze i sprawdzać jak to działa... a że lubi zbierać kwiaty i obdarowywać nimi mamę, babcię i wszystkie ciocie...
chciałam Wam dziś tylko pokazać, jak z kilku kwiatów zebranych na łące może powstać fajny bukiet... oczywiście jaskry nie rosły na łące, ale smutno wyglądały same w wazonie... koniczyna, dmuchawce, kilka trawek i według mnie efekt jest świetny... tak dobry, że po prostu musiałam Wam go pokazać...

Florysta-stylista po pracy  i nasza kuchnia


pozdrawiam
Ania







Komentarze

  1. Aniu, gender czy nie gender... Słucham tych polityków, moherów i księży i śmiech pusty mnie ogarnia. a najbardziej gdy widzę rodziców zatrwożonych bo synek gotować lubi, a córcia autem się bawi. Trzeba zabrać, zakazać, kredki do ręki dać, pistolet i lalę :P A mój synek pomaga w "dorosłej" kuchni i w zabawkowej kuchni w pokoju niemal codziennie pyszne potrawy mi przyrządza, a potem idę z nim na warsztaty florystyczne i piękne bukiety układamy, a później z tatą jedzie opony wymieniać i paliwo do kosiarki nalać. Córa namiętnie maluje, ale chciałaby na perkusji też grać. Kocha sukienki i przebieranki i paznokci malowanie, ale też w dresach poplamionych w strzelanki na dworze się pobawi. Zdrowe, szczęśliwe dzieci, nieograniczane tym "co powinny", niech próbują wszystkiego!Jedyne co powinny to być szczęśliwe!! :) A Staś na bardzo szczęśliwego mi wygląda :) Bukiecik cudny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu :)
    dziękuję za mądry komentarz :))
    masz rację najważniejsze by nasze Dzieci były szczęśliwe :))
    Nam tak naprawdę nie przeszkadza to, że Staś czasem zachowuje się jak dziewczyna, że w IKEA woli bawić się kuchenką niż kolejką, bo kolejkę ma na co dzień w domu, kuchenki niestety nie... i w piaskownicy też muszę jeść pyszne obiadki (koniecznie zupka i drugie danie), a ostatnio wciąż przygotowuje lody, ale tak jak piszesz towarzyszy M w męskich pracach, wymianie oleju w samochodzie (do dziś nie mogę doprać najlepszych spodni, w które ubrał Stasia M i zabrał do pomocy w zmianie opon zimowych na letnie ;))
    chyba napisałam te słowa asekuracyjnie bojąc się oskarżeń, że Staś jest nie męski, że Go tylko z kwiatami pokazuję- ale to akurat moje ulubione zdjęcia i ulotne chwile, które utrwaliłam....
    pozdrawiam serdecznie
    Ania
    nie zdążyłam jeszcze napisać komentarza pod Twoim ogrodniczym postem, od rana chodzi mi po głowie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, myślę, że najważniejsze w wychowywaniu dzieci jest dawanie mi wyboru. I jeszcze nie zwracanie uwagi na innych i ich komentarze :) Ja bardzo lubię kiedy mój Antoś pomaga mi w ogrodzie, rozpoznaje nazwy kwiatów, robi bukiety. nie widzę w tym nic niestosownego. Mam nadzieję wychować faceta, który będzie też wrażliwy na piękno i na innych. to jest moje zadanie, nie innych...a jak chcą pogadać - pozwól. I szybko zapomnij ich słowa :)
      Takie mamy czasy, że nagle rzeczy, które były kiedyś normalne dziś sa źle widziane. Jak dziewczynka wujkowi na kolanach siądzie, jak chłopak sukienkę ubierze (a mój antek ostatnio pomalował sobie usta moją szminką :P). A przecież - nie jestem stara, a pamiętam, że będąc dzieckiem bawiliśmy się tak, pakowaliśmy się "ciociom i wujkom" na kolana i nikt nic niestosownego w tym nie widział...

      oj chyba dziś wysmaruję posta :)

      Usuń
    2. Aniu
      i taki wybór staram się Stasiowi dawać, pokazywać dobre i złe strony... owszem możesz coś zrobić, ale musisz też ponosić konsekwencje swoich czynów... a ta asekuracyjność wynika chyba z miejsca, w którym mieszkamy... specyficznego osiedla na którym wszyscy wszystkich znają i wiedzą o innych wszystko ;)) większość mężów (i żon też) pracuje lub pracowała razem, a jeśli nie on to sąsiad lub sąsiadka... to osiedle, na którym przy "sprzyjających" wiatrach wyniesienie śmieci trwa i pół godziny, bo prawie zawsze spotykasz kogoś znajomego z pracy... a że świat podąża w dziwnym kierunku to już inna sprawa... tak, jak piszesz kiedyś siadanie ciotkom, wujkom nawet tym "przyszywanym" na kolanach to był tylko wyraz sympatii - teraz może być źle odebrane... nawet panie w przedszkolu nie chcą Dzieciom pup wycierać by nie być oskarżonymi o złe zamiary (i uczynki)... jedno słowo PARANOJA... lubię gdy Staś pomaga mi w kuchni, bo wiem, że przyda mu się to kiedyś ;)) że jeśli teraz chętnie pomaga w pracach domowych (nawet jeśli ścieranie kurzu trwa zdecydowanie dłużej niż normalnie) to w przyszłości nie będzie z tym problemu... według przysłowia "czym skorupka za młodu...", że będzie to tak oczywiste, jak to, że po nocy jest dzień ;))... wiem, że ja mam czasem dziwne poglądy i jak twierdzi mój mąż żyję w wyimaginowanym, cudownym świecie, ale to chyba nie jest złe, że chcę by ten świat był lepszy... że jeśli ja jestem miła i uśmiechnięta to działa w drugą stronę,,, że jeśli kogoś przepuszczę w kolejce bo ma tylko 1 rzecz, a mój wózek jest wypełniony po brzegi to i mnie kiedyś ktoś przepuści... czy to mrzonki??? tak, jak i to, by Staś był po prostu szczęśliwy???
      pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie
      Ania

      Usuń
  3. A nawet,jeśli jakiś syn pomaga w kuchni i ma takie ciągoty, to może w przyszłości będzie docenianym restauratorem lub szefem kuchni! A może będzie cenionym fryzjerem ,do którego będą ustawiać się kolejki zachwyconych klientek! Nie ma co na siłę uszczęśliwiać dziecko,samo wie,co sprawia mu przyjemność :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karmelowa :))
      może drugim Gordonem Ramseyem... nie, nie śmieję się, tylko, że ja uwielbiam tego pana i namiętnie oglądam wszystkie programy kulinarne... wczoraj razem oglądaliśmy HK i Synek mój stwierdził, że dziewczyny nie umieją smażyć naleśników (chodziło o bliny, czy jakoś tak, ale to szczegół) i wobec tego on też mamie jutro pomoże je smażyć... ciasto na pączki angielskie (z serka homogenizowanego) ma już opanowane do perfekcji , tak, jak robienie kulek z mięsa mielonego ;))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
    2. Ponoć panowie są lepszymi kucharzami ;p

      Usuń
  4. Z chłopca, który lubi zbierać kwiaty dla swojej Mami i Babci bez dwóch zdań wyrośnie prawdziwy mężczyzna.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ivrona :))
      dziękuję :)) mam nadzieję, że będzie przede wszystkim dobrym człowiekiem, szanującym zdanie i uczucia innych. Są takie mądre słowa, że nie sztuką jest urodzić dziecko, sztuką jest wychować je na dobrego człowieka... i tak jak pisze Ania z wymarzonego domku wrażliwego na piękno i innych ;))) Staś lubi kwiaty, ale także wspinać się po drabinkach i Jego marzeniem jest być dzielnym strażakiem ;))
      pozdrawiam serdecznie
      Ania

      Usuń
  5. Piękny bukiet stworzyliście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatko ;))
      dziękujemy :))
      kiedyś dawno temu na moim blogu było takie wakacyjne CANDY - letni bukiet i wygrał stworzony przez Renię z Domu Artystycznego bukiet z polnych kwiatów, to on wszystkim podobał się najbardziej... nie trzeba wydawać majątku by stworzyć coś fajnego, wystarczyć coś zebrane na łące podczas spaceru... ja mam taką manię, że nawet nasze wyjazdowe, wczasowo-urlopowe domki dekoruje kwiatami...
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  6. Bukiet przepiękny, sama bym się z takiego bardzo ucieszyła :) A mój synek też lubi przynosić mi kwiatki, dziadek go tego nauczył - stara szkoła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasiu :))
      dziękujemy :))
      i fajnie mieć takiego Dziadka :)))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  7. :))))) ale przystojniak ze Stasia jest wiesz ??? I bardzo fajnie, że zbiera kwiaty dla mamy , babci i wszystkich cioć .. A kącik , który dziś pokazujesz wygląda ślicznie !!! Na zdjęciu i z pewnością na żywo ... pozdrawiam już prawie majowo :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniś Kochana :))
      dziękuję :)) chyba dla każdej mamy jej Dziecko jest najmądrzejsze i najpiękniejsze na świecie ;) ale obiektywnie stwierdzam, że masz racje przystojniak z tego naszego Stasia ;)))
      stolik i fotel obok stojący to ulubiony kąt każdego z domowników ;))
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Lifestyle Inspiracje :))
      dziękuję :)) jaskry także bardzo lubię :)) i nie przepuszczę żadnej okazji by zagościły w naszym domu...
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  9. Chodzi właśnie o to, że nie tylko normalny ale wspaniały facet rośnie u Twego boku...skoro lubi obdarowywać kobiety, które kocha, kwiatami i pomagać im :) Gratuluję :) Na dodatek wrażliwy na piękno :) Też mam dwóch synów i rozumiem o czym piszesz...pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anito :))
      dziękuję :)) jako mama wiesz co mnie niepokoi, wiesz, jakie mam obawy... bo chciałabym by Staś był zarówno twardzielem, w typie Humprey'a Bogarta ale także nie był obojętny na ludzką krzywdę i wiedział jak okazać uczucia, wiedział, że to nie wstyd komuś powiedzieć o miłości, przytulić...
      pozdrawiam
      Ania

      Usuń
  10. Aniu Kochana, bardzo lubię Twoje "delikatne" wpisy i bardzo dobrze, że jest coś z Tobą ostatnio nie tak, że piszesz więcej. ;))
    Po pierwsze primo, blog wcale nie musi być jasno zdefiniowany, jest to Twoja rozmowa z nami. A czym chcesz się dziś z nami podzielić, co Ci w duszy gra, co głowę zajmuje - pisz i nie zważaj na nic! Ja też mam misz masz totalny, i też nie mam pojęcia jaki jest ten mój blog. Jest o życiu, o tym co akurat mnie zajmuje i już. ;) Lubię Twoje pisanie własnie o skrawkach codzienności, różnorodnej codzienności i prawdziwej, nieudawanej codzienności.
    A opisem Stasieńka się nie przejmuj, mój najmłodszy synek też uwielbia w kuchni pomagać i lalkami z siostrą się bawi. Córa z kolei po drzewach, murach i innych wrtepach łazi lepiej niz niejeden chłopak. ;)) I niech tak będzie - niech robią to co im sprawia radość. Dorosłość i tak ich w odpowiednie role wpasuje.
    Buziaki i usciski najserdeczniejsze
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuś :))
      dziękuję :))
      i wiesz co, ja bardzo lubię ten Twój misz masz Marzeniami malowany :))
      pozdrawiam w ten piękny słoneczny dzień
      Ania

      Usuń
  11. Tyle ciekawych spraw poruszyłaś, z określeniem mojego jednego bloga mam podobny problem jak Ty, a wnętrza mojego domu podobają mi się też tylko w rzeczywistości :-) Anonimami nie przejmuję się już od dawna, nie bez powodu są anonimami ;-) Bukiet jest przepiękny, a o synka nie masz powodów się martwić, wręcz przeciwnie, wyrośnie na wspaniałego mężczyznę, to już widać. Ci co może coś tam marudzą, preferują pewnie typ macho, których i tak za wiele wałęsa się po świecie i nie wiadomo potem co z nimi począć ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Veggie :)
      a mnie zauroczył Twój blog :)) jednym z moich niespełnionych marzeń jest zmienić moją rodzinę w wegetarian... powiesz pewnie, że to nic trudnego trzeba działać... ale pochodzę z rodziny, w której mięso musi być i jakiś diabełek w głowie cały czas mi mówi, ze to się nie uda... choć wiosną i latem staramy się mięsa jeść naprawdę mało... wybierając sałatki, pasztety roślinne itp... Twój blog to dla mnie skarbnica wspaniałych przepisów, które chcę wypróbować :))
      dziękuję za odwiedziny :))))
      pozdrawiam serdecznie
      Ania

      Usuń
  12. Aniu,jesteś wspaniałą mamą a Staś chce poznać wszystko to co go otacza i to jest piękne.Mój syn też zrywał kwiaty dla mamy,nie miał pistoletu ale miał samochody i dużo czasu spędzonego przy grach planszowych,klockach i czytaniu książek.Dziś syn jest wspaniałym człowiekiem i takich ma znajomych,w tym roku broni pracę na UJ.Czasami też gotuje,a nauczył go tego kolega na studiach i nie ma w tym nic dziwnego.Gorąco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuś :))
      czy ja już Ci pisałam, że uwielbiam Twoje komentarze :)) i nie dlatego, że piszesz, jaka jestem dobrą mamą ;)) ale za opowieści o Twoim Synu :)) marzę by Staś wyrósł właśnie na takiego człowieka... i z całego serca życzę powodzenia w trakcie obrony, choć pewnie nie ma obaw, bo coś mi mówi, że na pewno wszystko będzie dobrze :))
      powodzenia!!!
      i dziękuję :))
      pozdrawiam ze słonecznego Legionowa
      Ania

      Usuń
  13. ważne bu dziecko było szczęśliwe i lubiło to co robi , wrazliwość nie jest wadą , piękny bukiecik
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Avrea :)
      piękne słowa - wrażliwość nie jest wadą - postaram sie je zapamiętać :))
      pozdrawiam serdecznie
      Ania

      Usuń
  14. Od pewnego czasu gender kojarzy mi się z nawiedzoną posłanką Beatą K. i gdyby nie to, że działania takich ludzi wpływają niestety na życie innych to nic tylko się śmiać. O księżach chodzących w powłóczystych bardzo ozdobnych szatach i zadziwiających nakryciach głowy też szkoda gadać, chyba nadal tęsknią za czasami inkwizycji. Ja byłam bardzo "genderową"mamą ;-), mój synek od małego pomagał w pracach domowych i uwielbiał gotować. Uważam, że bez względu na płeć każdy człowiek powinien posiadać podstawowe umiejętności radzenia sobie z domową codziennością. Dziś jest szczęśliwym mężem i tatą czterolatka, który gotuje lepiej niż ja, świetnie radzi sobie z domowymi remontami i potrafi uszyć skórzany pokrowiec na aparat fotograficzny na przykład :-). A za jedno z większych osiągnięć uważam to , że nie wstydzi się okazywać uczuć. Nigdy też nie miał problemów z własną tożsamością. Natomiast mam poważne wątpliwości czy te wszystkie machające książeczkami dla dzieci , wiedzące lepiej osoby są w stanie wychować zdrowego społecznie człowieka. No to się wywnętrzyłam, ale wszelkie "polowania" na czarownice" po prostu mnie przerażają. Staś wygląda na szczęśliwego chłopca, a bukiecik w szklance :-) jest wzruszający.
    Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię zaglądać do Ciebie - choć jako tajniak bez śladu w postaci komentarza... podziwiam Cię za mądrość życiową :)) za dobre serducho, za wytrwałość w dążeniu do celu...
      mam nadzieję, że uda mi się wychować Stasia, że nam uda się wychować Stasia na takiego mężczyznę, jak Twój Syn :)) który, jak piszesz nie wstydzi się okazywać uczuć, bo to jest w życiu chyba najważniejsze... po prostu umieć powiedzieć komuś kocham Cię...
      pozdrawiam serdecznie wieczorową porą
      Ania

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję ...