Co powiedzieć po tak długiej nieobecności... trudno zacząć od czegoś sensownego... złożyć życzenia "wszystkiego dobrego w Nowym Roku", na to chyba trochę za późno... jak sensownie usprawiedliwić nieobecność... choć tak naprawdę byłam obecna w wirtualnym świecie... zaglądałam do Was, cieszyłam się z Wami nowymi nabytkami, kibicowałam w Waszych ważnych sprawach, skrzętnie notowałam wszystkie przepisy na apetyczne i ciekawe dania...
I dziś chciałam się z Wami podzielić przepisem na ulubioną zapiekankę z ziemniaków i brukselki... Choć słowo zapiekana, to za dużo powiedziane. Bardziej chyba pasuje zapiekane ziemniaki z brukselką (i wędzonym boczkiem dla tych co lubią). Wymyśliłam te danie dawno temu i w sezonie jesienno - zimowym gości często na naszym stole - jako dodatek do pieczonej ryby, kurczaka, czy czasem samodzielne danie, obowiązkowo z duża miską surówki z kiszonej kapusty doprawionej olejem z pestek dyni...
potrzebujemy:
* ziemniaki ugotowane w mundurkach, zauważyliście, że maja inny smak, niż te obrane i dopiero ugotowane?
* brukselkę podgotowaną (tak na 10 minut wrzucam ja do wrzątku z solą i odrobiną cukru),
*zioła prowansalskie i oliwę
Ziemniaki obieram gdy wystygną,kroję w grube plastry, mieszam z brukselką, oliwą, posypuję ziołami i wstawiam do piekarnika na 30-45 min... czasem, jeśli jest to samodzielne danie, dodaję dobry wędzony boczek, lub kiełbasę i to już wszystko, bez zółtego sera, śmietany, czy też jajek... nie wiem ile to ma kalorii, jakie wartości odżywcze, wiem jedno, nam smakuje... a przede wszystkim moi panowie polubili brukselkę :)) i to chyba jest najważniejsze...
Podczas mojej blogowej nieobecności skończyłam kilka rozpoczętych projektów... jednym z nich była ta poducha kwiat... z bardzo długą historią inspiracji i powstawania... po raz pierwszy zobaczyłam ją na blogu Versponnenes i nie przesadzę, jeśli powiem, że myślałam o nich dzień i noc... i co najśmieszniejsze w całej historii, nie zwróciłam uwagi, że Katja podała link do bloga, skąd pochodzi wzór... więc tak wzdychałam do tych poduch wzdychałam i nie mogłam się zabrać... później przez przypadek trafiłam na "oryginalny" schemat stworzony przez Lucy. Znów minęło trochę czasu, bo robiąc z opisu (a przynajmniej tak mi się wydawało) nie byłam zadowolona z efektu... później po konsultacji z Elą z Dziergadeł już wiedziałam jak tę poduchę ugryźć i ... zaczęłam robić po swojemu, a w dodatku 4 na raz... na razie tylko ta, różowa jest ukończona, reszta się dzierga...
A jeśli już mowa o poduchach to czas najwyższy podarować Komuś poduchę- nagrodę za udział w zabawie "jesień w kolorach tęczy"... pewnie już straciłyście nadzieję, iż ogłoszę Zwycięzcę, a w zasadzie Zwyciężczynię... przepraszam za zwłokę i by nie przedłużać... poducha wędruje do Amny z bloga looking inspirations...
Dziękuję Wam za zabawę, za fajne chwile spędzone na przeglądaniu Waszych zdjęć, które nie raz wywołały uśmiech na mojej twarzy...
Uff, to chyba na dziś wszystko...
dodam jeszcze, iż Wasze kciuki, Wasze dobre myśli o które prosiłam 2 miesiące temu pomogły... wyniki krwi okazały się dobre i Staś nie został zarażony boreliozą. DZIĘKUJEMY!!
i tym optymistycznym akcentem kończę i nie zanudzam Was więcej
pozdrawiam
Ania
I dziś chciałam się z Wami podzielić przepisem na ulubioną zapiekankę z ziemniaków i brukselki... Choć słowo zapiekana, to za dużo powiedziane. Bardziej chyba pasuje zapiekane ziemniaki z brukselką (i wędzonym boczkiem dla tych co lubią). Wymyśliłam te danie dawno temu i w sezonie jesienno - zimowym gości często na naszym stole - jako dodatek do pieczonej ryby, kurczaka, czy czasem samodzielne danie, obowiązkowo z duża miską surówki z kiszonej kapusty doprawionej olejem z pestek dyni...
potrzebujemy:
* ziemniaki ugotowane w mundurkach, zauważyliście, że maja inny smak, niż te obrane i dopiero ugotowane?
* brukselkę podgotowaną (tak na 10 minut wrzucam ja do wrzątku z solą i odrobiną cukru),
*zioła prowansalskie i oliwę
Ziemniaki obieram gdy wystygną,kroję w grube plastry, mieszam z brukselką, oliwą, posypuję ziołami i wstawiam do piekarnika na 30-45 min... czasem, jeśli jest to samodzielne danie, dodaję dobry wędzony boczek, lub kiełbasę i to już wszystko, bez zółtego sera, śmietany, czy też jajek... nie wiem ile to ma kalorii, jakie wartości odżywcze, wiem jedno, nam smakuje... a przede wszystkim moi panowie polubili brukselkę :)) i to chyba jest najważniejsze...
Podczas mojej blogowej nieobecności skończyłam kilka rozpoczętych projektów... jednym z nich była ta poducha kwiat... z bardzo długą historią inspiracji i powstawania... po raz pierwszy zobaczyłam ją na blogu Versponnenes i nie przesadzę, jeśli powiem, że myślałam o nich dzień i noc... i co najśmieszniejsze w całej historii, nie zwróciłam uwagi, że Katja podała link do bloga, skąd pochodzi wzór... więc tak wzdychałam do tych poduch wzdychałam i nie mogłam się zabrać... później przez przypadek trafiłam na "oryginalny" schemat stworzony przez Lucy. Znów minęło trochę czasu, bo robiąc z opisu (a przynajmniej tak mi się wydawało) nie byłam zadowolona z efektu... później po konsultacji z Elą z Dziergadeł już wiedziałam jak tę poduchę ugryźć i ... zaczęłam robić po swojemu, a w dodatku 4 na raz... na razie tylko ta, różowa jest ukończona, reszta się dzierga...
A jeśli już mowa o poduchach to czas najwyższy podarować Komuś poduchę- nagrodę za udział w zabawie "jesień w kolorach tęczy"... pewnie już straciłyście nadzieję, iż ogłoszę Zwycięzcę, a w zasadzie Zwyciężczynię... przepraszam za zwłokę i by nie przedłużać... poducha wędruje do Amny z bloga looking inspirations...
Dziękuję Wam za zabawę, za fajne chwile spędzone na przeglądaniu Waszych zdjęć, które nie raz wywołały uśmiech na mojej twarzy...
Uff, to chyba na dziś wszystko...
dodam jeszcze, iż Wasze kciuki, Wasze dobre myśli o które prosiłam 2 miesiące temu pomogły... wyniki krwi okazały się dobre i Staś nie został zarażony boreliozą. DZIĘKUJEMY!!
i tym optymistycznym akcentem kończę i nie zanudzam Was więcej
pozdrawiam
Ania
Taka poducha też chodzi mi po głowie ale kompletnie nie wiem jak się za nią zabrać. Twoja jest piękna!
OdpowiedzUsuńMoże zamieścisz jakiś czytelny kursik jak ją stworzyć własnymi siłami?
Serdecznie pozdrawiam.
Agnieszko :)
Usuńw poście zamieściłam 2 linki do tej poduchy, po angielsku i po niemiecku - spróbuj najpierw z tych opisów. Mój "patent" jest o połowę dłuższy, Lucy (autorka oryginalnego schematu)rząd płatków otrzymuje przy 2 okrążeniach, ja przy 3... ja po prostu miałam za cienkie nici i przy robieniu ze schematu robótka wyglądała kiepsko. Jeśli nie uda Ci się to pisz, a pomogę - ja je teraz robię "na pamięć" - trening przy szydełkowych dyniach na pewno mi pomógł w usprawnieniu sobie pracy ;))
pozdrawiam
Ania
Ale cudna poducha, baaaardzo się podoba, oj bardzo!
OdpowiedzUsuńA przepis zostanie przetestowany na małżonku, znanemu z nienawiści do brukselki (co mam nadzieję się zmieni)... ;)
Serdeczności :)))
Dzika Lokatorko :))
Usuńdziękuję za miłe słowa :)) uwielbiam tę poduchę (i wszystkie, które się jeszcze dziergają ;))
Mam nadzieję, ze brukselka w takim wydaniu posmakuje twojemu Małżonkowi ;)) mój też nie pałał do niej miłością, a w takiej formie zajada aż miło :))
to tak jak z kaszą gryczanka i kotletami z niej ;))
serdeczności
Ania
Poducha cudowna:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Go siu :))
Usuńdziękuję za miłe słowa :))
a ja zachwycam się Twoimi poduchami:))
pozdrawiam
Tu taki przepisik a ja od dzisiaj na diecie... Poducha jest cudowna.
OdpowiedzUsuńSylwia :)) ja też powinnam, ale na ogół tłumaczę sobie, że zacznę od jutra, że życie za krótkie, itp ;)) a przede wszystkim kocham ziemniaki i trudno mi z nich zrezygnować...
Usuńale Tobie kibicuję i trzymam kciuki :)
pozdrawiam
Poduszka jest prześliczna! Przepis wypróbuję - nie lubię brukselki, a chciałabym to zmienić, żeby nie przekazywać tej niechęci dalej - synkowi. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAniu :))
Usuńwypróbuj i napisz, czy brukselka w tej formie jest zjadliwa ;)) pamiętam, że ja kiedyś nie lubiłam wszystkiego co zielone i gotowane... szpinaku, brukselki... dziś pierogi ze szpinakiem to moje ulubione ;)) a brukselka - zawsze mam ją w lodówce w sezonie jesienno - zimowym ;))
pozdrowienia dla Was :))
Podusia prześliczna :) widziałam również takie podusie są cudowne i wyglądają przepięknie :) może i ja się za nią wezmę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Moje Little Dreams :))
Usuńno to do roboty :)) wbrew pozorom jest łatwa do dziergania, tylko to bardzo żmudna praca... ale jak fajnie wygląda na kanapie ;))
i ja pozdrawiam cieplutko :)))
O Geeeeez, cudowna ta poducha - może by się znalazła w Old Cottage taka w szarościach? :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Asia
Asiu:))
Usuńdziękuję :)) pomyślę na szarościami, tylko muszę znaleźć ładny odcień :))
pozdrawiam
Ania
Dobrze Cię widzieć i słyszeć, że dobrze!:) Piękna poducha! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNata :))
Usuńdziękuję :)) takie słowa zawsze wywołują uśmiech :)) i robi się ciepło na serduchu :))
pozdrawiam :)))
Aniu to bardzo fajnie , że już jesteś i że synuś cały i zdrowy , a poducha ... No cóż padłam i nie wstałam :))) Jest PRZEPIĘKNA !!!!!!!!!!!!!!!!!! I teraz ja będę do niej wzdychać i wzdychać :)))) Pozdrawiam cieplutko !
OdpowiedzUsuńMoniko :)) tak, święta mieliśmy beznadziejne... choć to nie tak, bo były spotkania z Rodziną, wspólne zabawy, śmiech, ale ja w tym wszystkim uczestniczyłam na pół gwizdka myśląc cały czas o wynikach krwi Stasia... bo kto to widział by w listopadzie złapać kleszcza!!
UsuńMoniko :)) a może jest teraz ta chwila by chwycić za szydełko :))
buziaki :)
Aniu :) bardzo się cieszę,że te ciężkie chwile są już za Tobą i że synek jest zdrowy! Podusie zrobiłaś fantastyczną !!! Teraz to my blogowiczki będziemy wzdychać po kątach. Ja tym bardziej,bo nie potrafię szydełkować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Brydziu :))
Usuńnawet nie wiesz, ile złych myśli tłukło mi się po głowie... kleszcz, rumień, wysoka temperatura... to wszystko spowodowało, że umierałam ze strachu... na szczęście wszystko (no mam taką nadzieję!) skończyło się dobrze... a wysoka temperatura to był początek grypy... o ironio!!dwóch rzeczy boję się bardzo, kleszczy i grypy i to właśnie przytrafiło się Stasiowi niemal równocześnie :((
a jeśli chodzi o poduchę, to może będzie ten impuls by nauczyć się szydełkować :))
pozdrawiam cieplutko :))
Witaj Aniu!!! Cieszę bardzo się że Staś już zdrowieje i najważniejsze wyniki ma dobre!!! Poducha rewelka nigdy tak pięknej poduchy nie widziałam! Cieszę się równiez że wróciłaś na blog i znowu będę wiedzieć co u Was słychować!! U mnie dużo się dzieje i to dobrego, mamy nowe mieszkanko więc bardzo serdecznie zapraszamy do nas. Teraz jestem na zwolnieniu dość długim bo na nartach załatwiłam sobie kolano oczywiście nic z tego nie robiąc chodziłam do pracy i na zajęciach miała bliskie spotkanie z ziemią i teraz mam uziemioną nogę masakra. Aniu buziaczki dla Ciebie , Stasia i M. Pozdrawiam Was ciepło z Bartoszyc Asia:)
OdpowiedzUsuńAsieńko :)) zadzwonię po niedzieli, to pogadamy :))
Usuńcieszę się,z e wszystko dobrze Wam się układa, no bez Twojego kolana oczywiście...
może wiosną uda nam się kilka dni wolnego wygospodarować i odwiedzić stare kąty :))
a od jutra jestem słomiana wdową niemal przez 3 tygodnie...
buziaki dla Was, pozdrów Rodziców :))
Ania
bardzo się cieszę Aniu z nowego wpisu :) ale błagam! nie rób już takich dłuuuugich przerw ;)
OdpowiedzUsuńściskam!
Moniś :))
Usuńnawet nie wiesz ile razy zaczynałam pisać i zawsze było coś nie tak... postaram się, nie robic tak długih przerw... mam Wam tyle do powiedzenia, do pokazania...
buziaki
Ania
Poducha po prostu prześliczna!!!
OdpowiedzUsuńDobrze, że wróciłaś:) A przepisik zapiszę do wypróbowania.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ivonna :))
Usuńta poducha to teraz moja miłość... pewnie do czasu ukończenia następnej ;))
ja lubię prostotę w kuchni, ale musi być też smacznie (i zdrowo)... lubię gdy kilka składników zamienia się w coś dobrego, lubię jeść warzywa sezonowe...
pozdrawiam
Ania
Witaj!
OdpowiedzUsuńDobrze, że wszystko się dobrze skończyło. Życzę dużo zdrowia!
Przepis wypróbuję i to prawda, że ziemniaki gotowane w mundurkach, marchew i buraczki zresztą też, zupełnie inaczej lepiej smakują.
Co do poduchy to ja też po raz pierwszy ją ujrzałam na blogu Versponnenes i postanowiłam też podjąć się zadania. Improwizowałam, wyszła zupełnie inna, ale też fajna. Twoja jest urocza, wspaniały kolor. Dużo pracy wymaga, prawda?
Pozdrawiam ciepło
Monika
Witaj Moniko :))
Usuńpamiętam Twoje poduchy - nawet zachwycałam się nimi u Ciebie :))
moje już wówczas powstawały, ale jako, że to żmudna praca (sama o tym wiesz najlepiej) to dziergałam je i dziergałam robiąc sobie mnóstwo przerywników...
uwielbiam warzywa gotowane w łupinach... ziemniaki właśnie, marchew, seler, pietruchę... na tradycyjna sałatkę jarzynową tak właśnie gotuję warzywka - zupełnie inaczej niż moja Mama i mama M ;))
DZIEKUJĘ :)))
pozdrawiam cieplutko :))
Ania
Fajnie, że jesteś:) i to wróciłaś z tak dobrymi nowinami! Poducha jest zjawiskowa, zaraz obczaję wzór, hihi:)
OdpowiedzUsuńMyszko :))
Usuńdziękuję :)) takie słowa wywołują uśmiech na mojej twarzy :)) dziękuję :)) uwielbiam Twoje szydełkowe prace, więc poducha w Twoim wykonaniu na pewno byłaby równie zjawiskowa ;))
pozdrawiam
Ania
Fajnie, że napisałas. Przepis na ziemniaczki z brukselka wypróbuje w tym tygodniu :)) Aniu bywaj tuta częsciej... tęsknie... Dorota
OdpowiedzUsuńWitaj Dorotko :)
Usuńpolecam te danie... to mój, nasz ulubiony dodatek obiadowy... ostatnio często piekę rybę i takie ziemniaki smakują idealnie i piekarnik wykorzystuje ekonomicznie ;))
ziemniaki gotuję rano, w międzyczasie pracuję, bawię się ze Stasiem, czytam, szydełkuję... a później to już chwila i do piekarnika i już ;))
Dorotko :)) postaram się, bo mam dużo do powiedzenia Wam, do pokazania (nie tylko szydełkowych robótek) :))
widziałam Twoje prace :)) cudne i też wymagają duuużo czasu - zwłaszcza ten niebieski pled... a o odcieniach nici to już się nie będę wypowiadać :(( bo poducha ta jest w zasadzie dwukolorowa i nawet nie mam gdzie dokupić nici w odpowiednim odcieniu, bo produkcja ich jest już wstrzymana i kupując w necie kupuję to, co jeszcze jest i to w ciemno...
pozdrawiam
Ania
Lubię takie nieskomplikowane dania jednogarnkowe :) Poducha jest prze-cuuuudna :) Uściski dla Ciebie i Stasia :) Dobrze, że w końcu jesteś!
OdpowiedzUsuńBasiu :))
Usuńja uwielbiam prostą, nieskomplikowaną kuchnię jednogarnkowa - na zimę idealną... oglądałam niedawno jakiś odcinek kursu gotowania z Gordonem Ramsayem i zachwyciły mnie żeliwne garnki, do których wkładasz warzywka, mięso, mnóstwo aromatycznych przypraw i dusisz w piekarniku przez kilka godzin... aż mi zapachniało :))
buziaki od Stasia dla wirtualnej Cioci :))
pozdrawiamy :))
poducha jest obłędna :)
OdpowiedzUsuńLady Di :))
Usuńdziękuję :)) nie wiem co lubię w niej bardziej kolor, czy kształt ;))
pozdrawiam
Ania
piekna ta poducha.. majstersztyk.. widac ile pracy kosztuje :) takie rzeczy ceni sie jeszcze bardziej.. a swiat blogowy ma to do siebie..ze duzo wybacza.. nawet dugą nieobecność :) pozdrawiam Iza
OdpowiedzUsuńIza :))
Usuńdziękuję :))
masz rację, poducha ta wymaga duuużo czasu, ale efekt jest tego wart i nie tylko dlatego, że to moje dzieło... po wpisaniu w wujka googla "Blooming Flower Cushion" można obejrzeć mnóstwo tych pięknych poduch:)) kiedyś lubiłam małe, proste prace... podkładki pod kubki, małe serduszka, którymi ozdobisz wszystko na co ci przyjdzie ochota... teraz cenię duże projekty... piękne kolorowe pledy, poduszki, firany... tak, takie prace maja dla mnie ogromną wartość... nie tylko materialna, a może przede wszystkim sentymentalną...
pozdrawiam
Ania
Aniu kochana w końcu jesteś i to najważniejsze!
OdpowiedzUsuńZa zdrowie Stasia też dziękujemy, na samej górze.
Ściskam Cię serdecznie i jeszcze muszę westchnąć do tej CUDNEJ poduchy!!!
No teraz to ja nie będę mogła spać ani jeść, taaaakie cudo! Ach, jak mi żal, że nie umiem dziergać...
Jomo :))
Usuńdziękuję ze takie słowa :)) za słowa, od których robi się ciepło na sercu :)) słowa od Ludzi, których znam tylko wirtualnie... czasem sobie myślę, czy znam wirtualnie ludzi, których mijam na ulicy, czy ta sympatyczna blondynka (lub brunetka, lub rudowłosa) jest kimś bliskim w tym wirtualnym świecie, kimś kto o nas myśli (i o Kim ja myślę), czy tylko piękną nieznajomą...
i jakże te słowa pasują do Twoich :)) do pięknych sentencji, które umieściłaś na Swoim blogu :))
Dziękuje za te WAŻNE słowa :)) niby nic, a tak WIELE znaczą :))
wiesz, mam taką małą satysfakcję... bo mojej Przyjaciółce tak spodobała się ta poducha, że nauczyła się szydełkować i już zrobiła przód - czyli 3/4 pracy ma już za sobą :))
pozdrawiam
Ania
Fajnie że znowu pojawiłaś się w blogowym świecie i to z takimi cudownościami.Niezwykła ta poducha.
OdpowiedzUsuńAlicjo :))
Usuńdziękuję :))
tak, jak napisałam - jak ją, a w zasadzie je zobaczyłam to nie mogłam spać po nocach i po prostu musiałam ją wydziergać :))
pozdrawiam
chyba wszyscy maja taka przerwe potrzebna,recepte sprobuje,pozdrawiam irena
OdpowiedzUsuńIreno :))
Usuńtak czasem przerwa potrzebna od zaraz :)) choć, ja nie zniknęłam tak całkiem - zaglądałam do Was, czasem też coś napisałam... tylko do pisania u siebie nie mogłam się zebrać ;))
pozdrawiam
Aniu wszystkiego dobrego dla Ciebie i Stasia :) Piękna poducha!!! Koniecznie muszę podpatrzeć wzór, bo jest super :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńAgniesha :))
Usuńbardzo, bardzo DZIĘKUJEMY :))
wzór naprawdę nie jest skomplikowany :)) jakby co, to pisz, a postaram się pomóc :))
pozdrawiamy :))
Ania i Staś
cudna ta poducha!
OdpowiedzUsuńGalerio Laven :))
Usuńwitam w moich skromnych progach :))
dziękuję :)))
pozdrawiam
Ania
Aniu, Twoja poducha jest prześliczna:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jagodaj :))
Usuńdziękuję :)) a ile miałam radości przy jej powstawaniu :)) po zrobieniu każdego rzędu, rozkładałam i podziwiałam ;)) i wyobrażałam sobie, jak będzie wyglądać skończona :)) i nie zawiodłam się :)) może to brzmi nieskromnie, ale jest cudna :)) choć to tak naprawdę zasługa Lucy, nie moja - ja ją tylko zrobiłam, Ona zaprojektowała :))
pozdrawiam
Ania
witaj Aniu po długiej przerwie:)))
OdpowiedzUsuńmmm przepis na pewno wypróbuję, bo ta zapiekanka wygląda bardzo , ale to bardzo smakowicie:)))
a podusia? cud marzenie!
ściskam ciepło i życzę dobrego tygodnia
Aniu :))
Usuńpolecam brukselkę w takim wydaniu :)) myślę,że ze wzorem spokojnie byś sobie poradziła :))
pozdrawiam
Ania
Wieki temu ściągnęłam sobie wzór na taką poduszkę, ale wydała mi się skomplikowana. Efekt jest świetny, dużo włóczki schodzi na poduszkę od średnicy 40 cm?
OdpowiedzUsuńCheniu :))
Usuńja też zabierałam się do niej jak pies do jeża :)) i trochę zmieniłam wzór - dokładając sobie w sumie pracy, ale tak naprawdę robi się ją bardzo prosto, tylko dłuuugo ;))
moją wykonałam z bawełnianych nici CAMILLA. Poducha ma średnicę 34 cm, 15 rzędów płatków, a nici... no, cóż nie potrafię dokładnie określić... robiłam z różnych motków, cześć była cała, część już zaczęta... myślę, że na całość zużyłam 5-6 motków 50 gramowych... ale jak pisałam, moja poducha różni się od oryginału ilością przerobionych rzędów - ja na 1 rząd "końcowy" robiłam 3 rzędy; Lucy -2...
pozdrawiam
Ania
pozdrawiam
Wow, poduszka jest przepiękna! Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńKasiu :))
Usuńdziękuję :))
i nie podziwiaj, tylko szydełko w dłoń i do dzieła ;))
pozdrawiam :)))
Ania
Witaj Aniu! Dobrze, że jesteś. To my dziekujemy za super fajną zabawę. To było po prostu przemiłe zajęcie. I jak miło było jesieni! Pokazała nam bardzo łaskawe oblicze. To dzieki Twojej zabawie. ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że z synkiem wszytsko się dobrze skończyło. Wyobrażam sobie Twoje nerwy.
Pozdrawiam ciepło
Ewa
Marzeniami malowane :)) już myślę o nowej wiosennej zabawie :))
Usuńtak, te święta dały mi się mocno we znaki... dwóch rzeczy nie lubię najbardziej na świecie kleszczy i grypy i prawie równocześnie musiałam się z obojgiem zmierzyć...
pozdrawiam serdecznie
Ania
Podusie już jakiś czas temu widywałam i też mi się spodobały :> może nawet potrafiłabym już taką zrobić... tylko ile tu pracy w niej! :P podziwiam ;)
OdpowiedzUsuńPisz częściej! :P cieszę się ze Staś zdrowy :)
Buziaki dla Was :*
Daguś :))
Usuńja jestem przekonana, ze potrafiłabyś ją już zrobić :)) podziwiam Twoje postępy w nauce szydełkowania i jestem pod OGROMNYM wrażeniem :)) BRAWO!!!! do zrobienia poduszki są potrzebne identyczne umiejętności, jak do zrobienia cudnych serduszek, których tak wiele na Twoim blogu :)) nie, żebym miała coś przeciwko serduszkom, o nie! wręcz przeciwnie, bardzo, bardzo mi się podobają :)))
pozdrawiamy ze Stasiem :))
buziaki dla naszej ulubionej Anielinki :)))
Patrycjo :))
OdpowiedzUsuńwitam i zapraszam częściej :)) a w wolnej chwili na pewno zajrzę do Ciebie na dłużej, krótka chwilka na Twoim blogu to stanowczo za mało :))
pozdrawiam
Ania
Poducha zachwyca normalnie aż do szaleństwa:))
OdpowiedzUsuńPoducha Z J A W I S K O W A! Po prostu koncert na nić i szydło :)
OdpowiedzUsuńTa nić i kolor są idealne dla wzoru. Czy możesz zdradzić, co to za włóczka i jakiego numeru szydełka wymaga?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wow!!! O rany!! Oszalałam z zachwytu!!! Poduszka światowa, kolor klasa! pozdr magda
OdpowiedzUsuń